Choć od lat głośno mówi się o smogu, który niewątpliwie ma bardzo negatywny wpływ na nasze zdrowie, to stosunkowo niedawno w sprawę zaangażowały się również osobistości z show biznesu. Od kilku lat najczęściej mówi się, że to problem tych największych miast, takich jak Warszawa, czy Kraków. W tym drugim normy dopuszczalnych pyłów wzrosły kilkukrotnie, co zdaje się popchnęło do reakcji również znanych aktorów.
Już jakiś czas temu Grażyna Wolszczak zdecydowała się na aktywną walkę ze smogiem, pozywając władze Warszawy oraz skarb państwa o stwarzanie zagrożenia dla jej zdrowia. Według aktorki walka z zanieczyszczonym powietrzem nie jest obecnie skutecznie przeprowadzana.
Za przykładem koleżanki z branży ruszył najwidoczniej Jerzy Sthur, bo w zeszły piątek w związku ze szczytem klimatycznym ONZ udzielił przejmującego wywiadu dla Radia Kraków, w którym wyznał, że również przyłączył się do pozwu skierowanego przeciwko skarbowi państwa.
Artysta od lat mieszka w Krakowie i jak sam stwierdził - dłużej nie mógł pozostawać obojętny, bo do smogu nie można się po prostu przyzwyczaić:
Ja jestem tu odosobnionym przypadkiem, ponieważ uprawiam taki zawód, gdzie codziennie moje możliwości głosowe weryfikuje scena. Zdarzały mi się już takie sytuacje, że miałem trudności z dokończeniem przedstawienia - no to już wiedziałem, że nie mogę pozostać obojętny, bo to wpływa na moją wydolność zawodową. Wtedy zacząłem szukać też okazji, żeby wziąć udział czynny w akcjach, które mogłyby ograniczyć to zjawisko - tłumaczy aktor.
Od czasu, gdy rządy przejęła partia Prawo i Sprawiedliwość w ekspresowym tempie wdrażając "dobrą zmianę", a TVP stało się imperium Jacka Kurskiego, 71-latek otwarcie wyraża swoje niezadowolenie z tego, co dzieje się obecnie w Polsce. Do tego stopnia, że aktor boi się, iż jeżeli nic się nie zmieni, jego wnuki będą zmuszone wyjechać z kraju.
Zobacz: Jerzy Stuhr boi się o swoje wnuki: "Jak sytuacja w kraju będzie się pogarszać, moje dzieci wyjadą"
Winą za smog artysta obarcza oczywiście rządzących, co otwarcie stwierdza podczas wywiadu:
W ogóle nie ma i wśród rządzących, i wśród użytkowników, szacunku dla powietrza, którym oddychamy. Są ludzie, którzy nie są tak uwrażliwieni jak nauczyciele, aktorzy, śpiewacy. W operze bywały próby, kiedy śpiewacy nie mogli wykonywać swojej pracy - wyznał i odniósł się do tegorocznego szczytu klimatycznego ONZ, który miał miejsce w Katowicach:
Nie mogę tego zrozumieć, może jestem laikiem, ale jaki jest propagandowy cel, na kilka dni przed szczytem, wydać walkę wiatrakom. Jak potem na tej sali mają ci przedstawiciele mieć odwagę spojrzeć innym w oczy, gdzie w innych państwach całe miasta wiatrakowe wyrastają i z tego się uzyskuje energię. Jak można powiedzieć otwarcie, że węgiel jest naszym skarbem narodowym i będziemy go przez jeszcze 200 lat wydobywać, bo takie głosy absurdalne były, że potem dostajemy antynagrodę w postaci upokorzenia, że państwo, miasto, które organizuje taki szczyt, samo się unicestwia, tak jak my się sami unicestwiamy powietrzem, którym oddychamy - kontunuował.
Na pytanie, czy ma jakiś pomysł, co do wyjścia z zaistniałej sytuacji, stwierdził, że całą nadzieję pokłada w młodym pokoleniu.
Zgadzacie się z nim? A może odrobinę przesadza?