Od poniedziałku rozpisywaliśmy się opodejrzanym białym proszku, który pojawił się na zdjęciu w łazience Deynn i Daniela Majewskiego. My zastanawialiśmy się co to może być, lecz internauci szybko skojarzyli substancję z narkotykami i doszło nawet do tego, że celebrycką parę zaczęto wyzywać od ćpunów.
Po dwóch dobach od ogłoszenia rewelacji, gdy nasze materiały odbiły się szerokim echem w internecie, Deynn postanowiła podejść do sprawy na poważnie, a więc już bez emotikonów odchodów, jak to miało miejsce wcześniej. Na swoim Instagram Stories wystosowała długi wywód (całość poniżej), z którego wyjęliśmy najważniejszy fragment:
Nie ma szans na jakąś kokainę czy majaczenie po pijaku do kamerki. Nie ma tego i nie będzie. (...) Z szacunku do moich obserwatorów lub ewentualnych partnerów biznesowych informuję, że na zdjęciu Daniela nie było żadnej kokainy, białka, przedtreningówki, kreatury, cukru lub soli. Może to światło? Może to mój puder?
Brawo Marita! Szkoda, że stwierdzenie tego zajęło ci całe 48 godzin... Oczywiście nie obeszło się od uderzenia w Pudelka:
Ciekawe kiedy przeczytam o tym, że w kilka ostatnich miesięcy oddaliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych na cele charytatywne?
Deynn, najwyraźniej nieuważnie nas czytasz! Takie informacje znajdziesz m.in. tutaj lub tutaj. Nie kreuj teorii spiskowych, bo ich zwyczajnie nie ma.
Tobie też życzymy wesołych świąt!