W najnowszym wywiadzie dla Vivy Edyta Górniak wygłasza serię monologów na temat swojego idealnego życia. Cel jest jasny - macie jej zazdrościć:
Dzwoniłam z taksówki, zamawiałam bilet i leciałam w nieznane - wspomina. Przelatałam w życiu trzy paszporty, odwiedzając prawie wszystkie kontynenty, ale któregoś dnia poczułam, że muszę mieć jakieś miejsce na świecie tylko dla siebie. I kupiłam apartament w Portugalii.
Zauważcie - nie mieszkanie, "apartament"! Niech nikt nie ma wątpliwości!
Na początku to był dla mnie apartament letni [sugeruje, że miała też jakiś "zimowy"]. Potem bywałam tam coraz częściej. Zdarzało się, że rozwieszałam pranie, dostawałam telefon od wytwórni, że muszę udzielić kilku wywiadów w Niemczech. Po drodze na kolejne lotnisko zmieniał się cały kalendarz i wracałam do Portugalii po kilku miesiącach, a to samo pranie już sztywne stało na suszarce.
Latałam po świecie, dawałam koncerty, z lotniska odbierała mnie limuzyna - chwali się Edyta. A dziś? Twierdzi, że już wyluzowała, bo... wszystko osiągnęła:
Oczywiście mam kalendarz zapełniony na pół roku do przodu, ale najczęściej moje marzenia dotyczą rodziny. Ja już tyle osiągnęłam w sferze zawodowej, że czego można chcieć więcej? Zyskałam szacunek ludzi, zaufanie i miłość. Udało mi się zaśpiewać kilka piosenek, które odmieniły czyjeś życie. Nie dałam się zniszczyć show-biznesowi.
Nie bylibyśmy tacy pewni tego ostatniego. Jak ONI śpiewają w roli płaczliwej jurorki i występ w Rankingu gwiazd, który jest formą Big Brothera VIP, tyle że obok gwiazd z pewną renomą dobrano tam laleczki słynące z ekscesu i życiowej nieporadności, zniweczyły lata budowania wizerunku kogoś szanującego się. Cycki, seks, kto z kim i jak lubi, w jakich pozycjach, jak długo - tak wielu widzów kojarzy Górniak po sezonie Rankingu gwiazd.