Łukasz Jakóbiak pojawił się w przestrzeni publicznej kilka lat temu, gdy zaczął zapraszać znane osoby na wywiady do swojej 20-metrowej kawalerki. Pomysł okazał się na tyle dobry, że wkrótce jego kanał na YouTube zyskał dużą popularność. Jakóbiak o sławie marzył od dziecka, kiedy jako "łowca autografów" jeździł za gwiazdami i błagał o ich podpis. Udało mu się nawet wystąpić w teledysku Kayah do piosenki Testosteron, jednak dopiero przekształcenie kawalerki na "ministudio telewizyjne" dało mu prawdziwą rozpoznawalność.
Łukasz tak uwierzył w moc spełniania swoich marzeń, że sięgał po coraz bardziej niekonwencjonalne środki, by osiągać kolejne cele. Chwalił się na przykład, że aby przeprowadzić wywiad z Anastacią wyśledził jakim samolotem będzie leciała piosenkarka i poprosił obsługę o miejsce obok niej, podając się za jej przyjaciela. Praktyki podchodzące pod stalking tłumaczył sloganami rodem z pseudocoachingowych poradników. Być może w jednym z nich natknął się na hasło "wizualizacja", które wkrótce stało się jego mottem.
Jakóbiak wierzy w to, że człowiek jest w stanie osiągnąć cokolwiek chce, jeżeli odpowiednio mocno to sobie wyobrazi. Łukasz poszedł o krok dalej i nie tylko sobie wyobraził, ale nawet upozorował występ w show Ellen DeGeneres. Oszukał swoich fanów, twierdząc, że będzie w programie znanej amerykańskiej dziennikarki i stand-uperki. W rzeczywistości Ellen odegrała wynajęta aktorka, a studio zostało wynajęte i urządzone przez samego Jakóbiaka rekwizytami łudząco podobnymi do tych oryginalnych. Internauci - nie tylko polscy - zgodnie stwierdzili, że youtuber posunął się za daleko i wyśmiali jego pomysł.
Oczywiście Łukasz do dzisiaj nie doczekał się zaproszenia od Ellen, ale w międzyczasie udało mu się wystąpić w Azja Express, co i tak jest swego rodzaju osiągnięciem.
Teraz do wątku jego "wizualizacji" postanowił odnieść się Netflix, który promuje aktualnie nowy stand-up DeGeneres. Premiera programu zatytułowanego Relatable miała miejsce 18 grudnia.
W spocie reklamującym show widzimy aktorkę, która wcieliła się w Ellen w wizualizacji Łukasza. "Fałszywa Ellen" zaprasza po angielsku na show, opowiadając z wyraźnym polskim akcentem nieśmieszny żart. Na widowni siedzą postaci wycięte z kartonów, a w tle słychać nagrany śmiech. W pewnym momencie aktorka przerywa i mówi: "Przecież nikt w to nie uwierzy". Wtedy zza kulis pada hasło: "Musimy wizualizować mocniej!".
Film opatrzono opisem: "Na szczęście już nikt nie musi wizualizować Ellen". Taki sposób promocji bardzo spodobał się fanom platformy.
"O co tu chodzi? Nawet Netflix się śmieje z Jakóbiaka?", "Netflix - troll życia", "Premia dla osoby, która na to wpadła i podwyżki dla tych, którzy to zrobili!", "Kocham" - pisali internauci.
Znając podejście Jakóbiaka do rzeczywistości, zapewne jest dumny z tego, że "zainspirował" Netflixa. Myślicie, że już wizualizuje kolejne "sukcesy"?