Wkrótce minie rok odkąd Weronika Rosati doszła do wniosku, że jej związek z Robertem Śmigielskim nie ma przyszłości. Wcześniej miała na ten temat zupełnie przeciwne zdanie, chociaż, gdy się poznali, lekarz był jeszcze nie do końca rozwiedziony. Rosati to jednak nie zraziło, podobnie jak osiemnastoletnia różnica wieku i czworo dzieci ze związków z różnymi kobietami.
W najnowszym, świątecznym wywiadzie dla Gali, Weronika wyznała gorzko, że dzieci okazało się być dwa razy więcej, o czym Robert na śmierć zapomniał jej powiedzieć.
Rosati, jak zapewnia, wchodziła w nowy związek z ufnym sercem i głową pełną marzeń, a tymczasem już na wstępie została oszukana. Aktorka chętnie podkreśla, że mimo rozczarowania walczyła o ten związek dla dobra dziecka. Biorąc pod uwagę, że kilka miesięcy przed rozstaniem spędziła z mamą w Kalifornii, musiała widocznie robić to zdalnie.
W każdym razie skończyło się nie tylko rozstaniem, lecz także publicznym praniem brudów. Nie wiadomo, dlaczego z gorzkimi wyznaniami Weronika czekała tak długo i zdecydowała się ujawnić prawdę o byłym partnerze prawie rok po zerwaniu.
Niewykluczone, że bała się rekacji wpływowych znajomych Śmigielskiego, którzy rzeczywiście stanęli za nim murem, surowo przypominając aktorce, że przecież wiedziała, z kim się wiąże. Ona zaś tłumaczy w wywiadach, że właśnie nie do końca, bo Robert zataił przed nią istotną część swojego prywatnego życia.
Nieoczekiwanie w obronie Weroniki stanęła profesor Magdalena Środa, przypominając, że podwójne standardy trzymają się mocno, a mężczyznom nadal za dużo się wybacza, zwłaszcza gdy są uznanymi lekarzami.
Sam Śmigielski do tej pory nie zajął stanowiska w tej sprawie, ale, jak ujawnia Fakt, wkrótce się to zmieni. Zirytowany wylewnością byłej partnerki ortopeda zlecił prawnikom przygotowanie pisma z prawnymi pogróżkami dla Weroniki, uwzględniające restrykcje w postaci pozwu sądowego w razie gdyby aktorka nadal miała problemy z dyskrecją.
To będzie ostrzeżenie - wyjaśnia informator tabloidu. Jeżeli Weronika nic sobie z tego nie zrobi, Robert będzie zmuszony podać ją do sądu o zniesławienie. Na razie tego nie zrobił ze względu na córkę i ma nadzieję, że Weronika po przeczytaniu pisma pójdzie po rozum do głowy i zamilknie. On jako lekarz nie może sobie pozwolić na szkalowanie.