Wczoraj pialiśmy, że z powodu zbyt małego zainteresowania odwołano koncert Dody w Krośnie. To niby nic, ale tylko pozornie - fakt, że nie jest już w stanie przyciągnąć tłumów (a nawet tylu ludzi, by opłaciło się ją zaprosić) to pierwsza oznaka "zmęczenia materiału". Dowód na to, że zaczyna być obojętna ludziom, którzy jeszcze niedawno emocjonowali się jej trwającym chyba rok rozwodem.
Być może to skutek jej popisów w Gwiazdy tańczą na lodzie. Ludzie często odrzucają muzyków, którzy zaczynają dorabiać sobie w telewizji w roli "showmanów" (patrz: skończona kariera Tatiany Okupnik). Z Dodą może być podobnie.
Czwartowy koncert został odwołany w ostatniej chwili. W środę w całym Krośnie plakaty zostały zaklejone wielkimi, różowymi kartkami z napisem: "Koncert odwołany!" Tego samego dnia w hali, w której Doda miała występować, odbywał się mecz I ligi koszykówki. Potwierdzono tam oficjalnie, że koncert odwołano z powodu braku zainteresowania widzów.
Spiker na prośbę organizatorów podał to do informacji, że czwartkowy koncert się nie odbędzie - wspomina nasz informator. To brzmiało mniej więcej tak: "Nie wiem, czy ktoś lubi Dodę czy nie, ale myślę że raczej nie, ponieważ jutrzejszy koncert zostaje odwołany z powodu bardzo nikłego zainteresowania." Po tych słowach na trybunach rozległ sie długi i głośny aplauz.
Jeszcze kilka takich sytuacji i jej przyszłoroczne zarobki mogą stanąć pod znakiem zapytania. Kto zaryzykuje zabookowania na wakacje koncertu osoby, która już dziś ma kłopoty ze zgromadzeniem widowni?
Sądzimy, że głównym problemem Doroty jest brak hitów. Ludzie nie chodzą przecież na jej występy, by posłuchać jej muzyki, tylko na nią popatrzeć i mieć o czym pogadać. A po co płacić za oglądanie Dody skoro jest co tydzień za darmo w telewizji?