Jesienią ubiegłego roku wybuchł skandal wokół Harveya Weinsteina, którego kilkadziesiąt kobiet oskarżyło o gwałty i molestowanie seksualne. Na fali oskarżeń pod adresem producenta filmowego wypłynęły także historie innych poszkodowanych przez wysoko postawione osoby z Hollywood. Mocno zachwiały one karierami m.in. Dustina Hoffmana, Johna Travolty czy Charliego Sheena.
Jednym z antybohaterów afery stał się także Kevin Spacey, który wcześniej cieszył się szacunkiem branży i dużą sympatią widzów. Oskarżenia o molestowanie praktycznie zakończyły jego karierę, pozbawiając go kolejnych ról i kontraktów, a nawet... wycięto go ze zmontowanego już filmu.
Aktualnie 59-latek przeżywa chyba najgorszy okres w swoim życiu. Blisko 30 mężczyzn oskarżyło go o molestowanie, a 7 stycznia aktor oficjalnie usłyszy zarzuty prokuratorskie w sprawie molestowania 18-latka, do którego miało dojść w jednym z barów w Nantucket. 23-letni dziś mężczyzna twierdzi, że gwiazdor częstował go alkoholem, a następnie rozpiął mu rozporek i zaczął dotykać jego genitaliów. Adwokaci Spaceya będą próbowali w sądzie udowodnić, że chłopak świadomie przyzwolił na takie praktyki i w dodatku skłamał na temat swojego wieku. Podważają też autentyczność filmu, na którym rzekomo zarejestrowano moment "obmacywania".
Z powodu afery Spacey coraz rzadziej pojawia się publicznie. Ostatnio paparazzi wypatrzyli go po raz pierwszy od ponad roku (!).
W piątek skompromitowany podwójny zdobywca Oscara był widziany na parkingu, gdzie czekał na niego podstawiony samochód. Aktor ubrany w ortalionowe spodnie i biały podkoszulek niósł plecak i książki. Na głowie miał czapkę, a twarz obwiązał szalikiem w taki sposób, że z trudem można było go rozpoznać.
Myślicie, że uda mu się jeszcze kiedykolwiek odbudować karierę?