Sylwester tradycyjnie jest dla gwiazd najgorętszą nocą w roku i najbardziej atrakcyjną pod względem finansowym. Z reguły każda stacja telewizyjna organizuje własną imprezę sylwestrową i kusi muzyków konkurencyjnymi stawkami. W ostatnią noc w roku za zaśpiewanie dwóch lub trzech piosenek można zarobić nawet trzykrotną stawkę koncertową, więc celebrytom opłaca się rezygnować ze spędzenia sylwestra z bliskimi, a nawet, jeśli zachodzi potrzeba, odwołać zaplanowany urlop w tropikach.
Do niedawna rekord należał do Polsatu, który dziewięć lat temu zapłacił zespołowi Boys 90 tysięcy za wykonanie na żywo utworuJesteś szalona.
Jednak to już historia, bo w zeszłym roku przebiła go TVP, płacąc Luisowi Fonsiemu blisko pół miliona złotych za Despasito z playbacku.
W tym roku, jak przypomina Party, playback znów królował na sylwestrowych imprezach, co nie uszło uwadze widzów. Najbardziej oberwało się Margaret, która na scenie w Zakopanem wykonała piosenkę z repertuaru Dua Lipy New Rules. Niestety, nie odważyła się z nią zmierzyć na żywo.
Z playbacku skorzystał także stały bywalec polskich koncertów sylwestrowych, Thomas Anders z Modern Talking, co sprawiło, że niektórzy widzowie w internetowych komentarzach zaczęli odsyłać go na emeryturę.
Własnym głosem postanowiła nie ryzykować również Edyta Górniak, która z reguły nie omija okazji do pokazania, że nadal potrafi śpiewać. Niestety, od kilku dni walczy z silnym przeziębieniem i z tego względu poprosiła organizatorów koncertu TVN-u o zapewnienie jej playbacku. Jednak, chociaz akurat ona miała powód, by korzystać z playbacku, i tak nie ustrzegła się złośliwych uwag, że zrobiła to ze strachu, że znów zapomni tekstu własnej piosenki.
Rzeczywiście są warci takich pieniędzy?