Miniony rok okazał się skomplikowany dla Roberta Lewandowskiego pod względem zawodowym. Piłkarz nie popisał się na mundialu, a przez kolejne kilka miesięcy szukał winy u wszystkich tylko nie u siebie. W końcu zniecierpliwieni kibice wytknęli mu, że gdyby poświęcał więcej czasu treningom, a mniej reklamie, to rezultat mógłby być zupełnie inny.
W międzyczasie Robert zdążył zniechęcić do siebie również kibiców Bayernu, niemiecką prasę i kolegów z klubu, gwiazdorząc i dając wszysytkim do zrozumienia, że nudzi mu się w Bayernie i marzy o transferze do Realu Madryt.
Uwadze prasy, zarówno niemieckiej jak i polskiej nie uszło, że przez całe lato zachowywał się tak, jakby klubowi i reprezentacji narodowej robił wielką łaskę.
Biorąc pod uwagę, że właśnie swoim obecnym szefom zawdzięcza awans do eksluzywnego, a zarazem bardzo nielicznego grona najlepiej zarabiających piłkarzy Bundesligi, z pensją 15 milionów euro rocznie plus premie i bonusy, strojenie fochów w tej sytuacji wydaje się jednak mało taktowne.
Zwłaszcza że Robert do Bayernu przeszedł z klubu Borussi Dortmund, którego władze jasno mu zakomunikowały, że nie wyobrażają sobie sytuacji, by Polak zarabiał więcej, a nawet tyle samo co Niemiec, więc tym bardziej powinien docenić obecne luksusy. Niestety, Robert nie miał głowy do doceniania, bo, podobno pod wpływem ambitnej małżonki, poczuł się już jedną nogą w Realu Madryt, gdzie mógłby grać z piłkarską śmietanką świata.
Dla realizacji tego planu Robert zwolnił swojego wieloletniego menedżera Cezarego Kucharskiego i powierzył swoją karierę Piniemu Zahavi. Ten zaś wycenił wartość transferową Lewandowskiego na 150 milionów euro.
No i przed mundialem rzeczywiście mogło się wydawać, że jest tyle wart. Niestety, po meczach z Senegalem i Kolumbią ciężko było znaleźć chętnych.
Ostatecznie Robert przemyślał wszystko i uznał, że czas położyć uszy po sobie i przestać wybrzydzać na kontrakt z Bayernem, który obowiązuje go do 2021 roku. *Spokorniał do tego stopnia, że ostatnio zarzeka się, że *w monachijskim klubie chce grać do emerytury.
Zmiana klubu na razie mnie nie interesuje - idzie w zaparte w rozmowie ze Sport Bild. Latem sprawy wyglądały nieco inaczej, były problemy, ale już zostały one rozwiązane. Jedną z możliwości jest zakończenie kariery w Bayernie. Jest całkiem możliwe, że zostanę w tym klubie na długi czas. W pełni utożsamiam się z Bayernem Monachium.