Edyta "PKP" Zając postanowiła zwierzyć się tabloidowi ze swoich planów małżeńskich. Ogłasza, że ślub odbędzie się już w przyszłym roku, w Krakowie. Na pytanie dlaczego w takim razie jeszcze nie nosi pierścionka zaręczynowego, odpowiada: Czarek czeka na odpowiednią okazję. Miejmy nadzieję, że dziewczyna nie wywiera na nim jakiejś presji...
Pogodziłam się z tym, że nie będę miała ślubu kościelnego - żali się w rozmowie z Party. Jestem osobą bardzo wierzącą i nie jest to łatwa decyzja, ale rozumiem sytuację.
Edyta sugeruje też nieśmiało, że nie poszła z Pazurą od razu do łóżka, tylko kazała mu długo czekać. Kiedy wyznał mi miłość, zaczęłam się odsuwać - zapewnia. Musiałam stoczyć ze sobą walkę. Walkę wygrała:
W lutym tego roku przeprowadziłam się do Czarka. Minęło dziewięć miesięcy, kiedy postanowiliśmy być ze sobą. Dziś wiem, że to była najlepsza decyzja w moim życiu.
Zając jest też przekonana, że wszyscy, którzy się z niej śmieją, zwyczajnie zazdroszczą jej życiowego startu:
Wiem, że to wynika z zawiści. Gdybym była sezonową zabawką Czarka, nikt by się mną nie interesował, a ponieważ to, co nas łączy, to poważna sprawa, są tacy, którzy chcieliby zniszczyć naszą miłość.
On mi często powtarza, że musiał na mnie czekać 45 lat. Nie ukrywam, że boję się tego, że Czarek będzie się starzał. Nadzieję daje mi jednak związek Magdaleny Zawadzkiej i Gustawa Holoubka. Jak oni się kochali...