Kilka ostatnich sezonów to wielki powrót mody na artystów takich jak Beata Kozidrak, Krzysztof Krawczyk czy Maryla Rodowicz. Okazuje się, że wśród młodszych pokoleń legendy polskiej sceny muzycznej znajdują wielu fanów, którzy chętnie chodzą na ich koncerty.
Nie jest tajemnicą, że jednocześnie nieco gorzej ma się sprzedaż płyt, a i wydawanie ich bywa problematyczne nawet dla gwiazd dużego formatu. Wie o tym Maryla, która planuje nagranie kolejnego albumu, ale... nie ma na to pieniędzy:
Myślę o nowej płycie, ale szukam sponsora, od tego muszę zacząć. Niestety, to nie jest takie łatwe. Muszę zacząć szukać, dać szansę losowi - powiedziała Plejadzie.
Z kolei w wywiadzie dla Party Rodowicz poskarżyła się na playback, uznając go za raczej szkodliwy wynalazek. Chyba między wierszami chciała w ten sposób zareklamować własne walory wokalne:
Oczywiście rozumiem, że czasem są warunki na scenie nie do pokonania, chociaż ostatnie zimy są łagodne. Ja jestem odporna - w Chorzowie, kiedy śpiewałam ludowe piosenki, byłam boso i miałam gołe plecy. Mówią o mnie, że "jej deską nie dobijesz". Playback jest mega trudny, bo trzeba się skupić, żeby trafiać z tekstem, w związku z tym nie ma spontanu i swobody w śpiewaniu. Zdarzało mi się wychodzić na scenę z katarem i chorym gardłem. To horror - podkreśliła.
Być może ograniczenia finansowe Maryli związane są z przeciągającym się rozwodem?