Nie mam nic przeciwko pedałom, ale epatowanie przez pana Raczka w mediach swoją orientacją, i innych sympatycznych skądinąd osób, budzi moją negatywną wyobraźnię.
Myślenie niepożądane jest szczególnie podczas jedzenia, kiedy to uwolniona wyobraźnia zaczyna generować różne obrazy. Stojący i pochylony w rozkroku mężczyzna, za nim stojący sympatyczny kolega z opuszczonymi spodniami, wypiętą pupą lub może klęczący z szeroko otwartymi ustami, to nie jest mój wymarzony widok.
Obaj, przed kamerami na dodatek, zgodnie twierdzą, że miłość jest piękna.
Tylko moja wyobraźnia działająca podczas oglądania tego wywiadu i spożywania posiłku, powoduje odruch wymiotny, gdy stworzy te potencjalnie głupawe ruchy dwóch panów podczas figli i psuje mi nastrój błogiego smaku różowiutkich krewetek.
Jedzenie w tym momencie czekolady doprowadza organizm do zwrotnych spazmów. W mrocznym widzie mój zdemoralizowany mózg, chwilę po obejrzeniu reklamy smoczków, nie może powstrzymać się od wygenerowania obrazu, uśmiechniętego mężczyzny w procesie ssania.
I niech ktoś mi powie, że wywiad z sympatycznym i czarującym człowiekiem, jakim jest dziennikarz Raczek o jego odmienności płciowej, nie spowoduje takiego samego efektu, jak telewizyjna reklama podpaski czy kołeczków OB podczas popijania czerwonego barszczyku, w którym pływają uszka z pofalowanymi krawędziami, nabrzmiałe od mielonego mięska w nadzieniu.
Posługując się miejskimi porównaniami korelacja miedzy potrzebą a estetyką jest iście warszawska:
kiedy to Wola i Ochota jest psuta przez Bródno i Włochy.