Miniony rok upłynął Irenie Santor na walce o zdrowie wieloletniego partnera, Zbigniewa Korpolewskiego. Artystka odwołała wszystkie występy i na czas rekonwalescencji partnera przeniosła się wraz z nim do Domu Artysty Weterana w Skolimowie, gdzie Korpolewski mógł liczyć na całodobową opiekę medyczną.
Niestety, Korpolewski nie wrócił już do zdrowia po ciężkiej operacji serca. Zmarł w listopadzie ubiegłego roku.
Początkowo artystka w ogóle wykluczała wyprowadzkę ze Skolimowa. Myśl o powrocie do pustego domu była dla niej nie do zniesienia. Na szczęście bliscy artystki robią co mogą, by nie czuła się samotna.
W czasie świąt i sylwestra była rozrywana przez przyjaciół i rodzinę - ujawnia w Fakcie osoba z otoczenia piosenkarki.
Ostatecznie Santor zdecydowała się przeprowadzić ze Skolimowa do dotychczasowego mieszkania. Uznała, że nie chce dłużej pozostawać w miejscu, w którym zmarł jej ukochany.
Z domem w Skolimowie związanych jest zbyt wiele wspomnień - tłumaczy informator tabloidu. Tam przez kilka miesięcy mieszkała ze Zbyszkiem i tam on zmarł. Postanowiła więc zamknąć ten rozdział. Pożegnała się z personelem i wróciła do warszawskiego mieszkania”.
Na tym nie koniec. Jak ujawnia menedżerka artystki, podjęła również decyzję o powrocie do koncertowania.
Uwielbia spotkania z publicznością - ujawnia Grażyna Miczka. Te występy pozwalają jej przetrwać ciężki czas.
_
_