Wciąż głośna w mediach "afera dubajska" oraz coraz to bardziej niechętne wypowiedzi laureatów konkursów piękności zdają się regularnie podkopywać i tak już słabą reputację wyborów Missek i Misterów. Plebiscyty te nie są już niestety tą samą trampoliną do kariery, jaką były jeszcze kilkanaście lat temu. Coraz bardziej przypominają natomiast maszynki do tworzenia sezonowych celebrytów, rozmieniających się na drobne na wszelkiej maści ściankach.
Wciąż jednak znaleźć można celebrytki, które wierzą w wyjątkowość i prestiż wyborów "najpiękniejszych". Do tego grona należy z pewnością śpiewająca w reklamach oranżad Gosia Andrzejewicz, prywatnie bliska znajoma organizatora konkursu Mistera Polski, Norberta Dąbka.
W ramach przyjacielskiej przysługi wokalistka nie omieszkała uraczyć gości środowej gali swoim wokalem. Jak podkreśliła sama wokalistka, występ ten był dla niej nie lada wyzwaniem, ponieważ narzucony przez organizatora utwór Beyoncé jest niezwykle wymagający pod względem technicznym. Znana ze swego dyskusyjnego stylu celebrytka tym razem postawiła na klasykę, wdziewając wyszywaną kryształkami balową suknię z głębokim dekoltem w barwie ciemnego szmaragdu od polskiej marki Mario Menezi. Stylizacja została dopełniona nadużyciem lokówki, kreującym na głowie Gosi fryzurę weselną w wersji retro.