Do czasu małżeństwa z Britney, Kevin Federline był tylko szeregowym tancerzem. Naczelny darmozjad Hollywood żył na koszt żony i bawił się do nieprzytomnego. Później zrobił z niej wariatkę, a następnie odebrał jej cześć majątku i dzieci.
Ostatnio postanowił wyżalić się na łamach magazynu People, któremu wyznał, że dopiero pojawienie się na świecie Jaydena i Prestona uświadomiło mu, jak ważna w życiu jest rodzina. Dwójka dzieci z poprzedniego małżeństwa najwyraźniej nie była dla niego aż tak ważna.
Najszczęśliwszym momentem małżeństwa był sam ślub - mówi Kevin. Nigdy nie chciałem się żenić i nigdy nie myślałem, że to zrobię. Nagle ocknąłem się podczas przysięgi, że to dzieje się naprawdę. To była wspaniała i wzruszająca chwila. Zrozumiałem, że ofiarowałem Brit swoje całe życie i robiłem to bez wahania.
Jednak sielanka szybko skończyła się rozwodem i załamaniem nerwowym Spears. Federline utrzymuje, że nie miał nic wspólnego z pogarszającym się stanem żony. Sam walczył z wieloma problemami emocjonalnymi… biedaczek.
Małżeństwo to poważna sprawa, ale gdy pojawiają się dzieci, robi się jeszcze poważniej. One zmieniają wszystko. Ja zacząłem martwić się własnymi synami i troszczyć się o nich bardziej niż o siebie. Nie było nic ważniejszego od nich. Ale to nie znaczy, że zaniedbywałem Britney! Po prostu… miałem inne priorytety.
Wszystko się skomplikowało – kontynuuje Federline. Britney przestała się do mnie odzywać, ja starałem się to wszystko naprawić. Pewnego dnia za moimi plecami złożyła pozew o rozwód. Wbiła mi nóż w plecy i uderzyła w najmniej odpowiednim momencie. Byłem zdruzgotany.
"Zdruzgotany" Kevin postanowił wyciągnąć więc z tego małżeństwa jak najwięcej i odebrać Brit to, co dla niej najcenniejsze: synów.
Pierwsze pytanie jakie zadałem mojemu prawnikowi brzmiało: "Czy będę widywał moje dzieci regularnie?". Nic innego się dla mnie wtedy nie liczyło. Zawsze będzie mi zależeć na Britney. To, że nie jestem w niej zakochany, nie znaczy, że jej nie kocham. Zawsze będę ją wspierał i życzę jej jak najlepiej. To matka moich dzieci.