Natasza Urbańska i Janusz Józefowicz uznali, że czas pochwalić się swoim nowym domem. Zawsze nas zastanawia, czemu ludziom o podobno wysokiej samoocenie, do szczęścia potrzebne jest to, by cały kraj widział, jak doskonałe życie prowadzą. Tak więc w długim (redaktorka podreśla, że wielogodzinnym) wywiadzie dla Gali opisują, że są szczęśliwi i gotowi na narodziny dziecka.
Janusz przekonuje, że "będzie bardzo dobrym ojcem", lepszym niż dla swojej córki Kamili:
Kamila urodziła się, gdy miałem 22 lata - wyjaśnia, dlaczego teraz dziewczyna nie chce utrzymywać z nim kontaktu. Byłem wtedy studentem pierszego roku warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej poszukującym swojej artystycznej tożsamości. Dzieciństwo mojej córki pozostało w cieniu ogromnej pracy, którą musiałem wtedy wykonać, aby zrealizować swoje marzenia.
Zdecydował się więc je poswięcić. Teraz ma być inaczej. Ma już wielki dom z ogrodem, którym chwali się na wielostronicowej sesji zdjęciowej. Żeby nikt przypadkiem nie minął go obojętnie. Lokalizacja - Emilin.
Natasza zapewnia z kolei, że zamierza wrócić do pracy najszybciej, jak to będzie możliwe. Nie ma specjalnie wyjścia. W kilka dni po porodzie Janusz zaplanował jej już pierwszą dużą robotę - koncert Sylwestrowy. Jeżeli dziecko spóźni się parę dni, być może odbędzie się pierwszy, biletowany poród na scenie. Naprawdę, żałujemy, że nas tam zabraknie.
Urbańska daje jednak nadzieję (choć nieśmiałą), że zrezygnuje z kariery i zajmie się macierzyństwem. Nie robimy sobie złudzeń, ale trzymamy kciuki:
Chciałabym wrócić do pracy jak najszybciej. Ale to plany. Zobaczymy, jak będzie z małą, z moim organizmem. Podpatruję koleżanki z Buffo i widzę, że z tymi powrotami do teatru po urodzeniu bywa różnie. Może macierzyństwo pomiesza mi w głowie na tyle, że nie będę chciała już być artystką?