Beata Kozidrak do tej pory unikała udziału w programach typu talent show. Wyjątek zrobiła sześć lat temu dla producentów Bitwy na głosy. Z programem żegnała się w niejasnych okolicznościach. Pojawiły się, podsycane przez samą Beatę, podejrzenia, że wynik głosowania mógł zostać zniekształcony przez system liczenia głosów.
Widocznie piosenkarka poczuła się niesprawiedliwie potraktowana, bo od tamtej pory nie chciała słyszeć o powrocie do telewizji.
Zmieniła zdanie dopiero na prośbę swojej wieloletniej przyjaciółki, Niny Terentiew. Zapewne też nie bez znaczenia było pół miliona złotych, które "caryca" obiecała jej zapłacić.
Nie brakuje opinii, że Beata mogła jednak wybrać nieco lepszy format, bo Śpiewajmy razem. All Together Now budzi mieszane uczucia.
Dotychczasowa jurorka, Ewa Farna straciła do niego serce po jednym sezonie i w oficjalnym oświadczeniu oględnie i uprzejmie dała do zrozumienia, że jej noga już w tym studiu nie postanie.
Podobno kontrakt dla Kozidrak wynegocjował znany ze stawiania twardych warunków były mąż.
Beata odpoczywała, a w tym czasie Andrzej negocjował warunki umowy - ujawnia w Super Expressie znajomy piosenkarki. Nie musiała się niczym stresować, Andrzej wynegocjował świetną stawkę.
Oczywiście nie zrobił tego jedynie z życzliwości. Jako menedżer byłej żony, dostaje wysoki procent od każdej wynegocjowanej umowy.