A to ciekawe. Okazuje się, że kontrowersyjny chłopak Marty Żmudy-Trzebiatowskiej, budujący swoją karierę na jej plecach Adam Król, jest dla niej za dobry. A przynajmniej był, bo... aktorka była zbyt brzydka jak na jego możliwości! Tak w rozmowie z tygodnikiem Na żywo przekonują znajomi tancerza:
Gdy Adam przyprowadził ją po raz pierwszy na trening taneczny, byliśmy w szoku. Była zbyt okrągła, na głowie miała niemodną fryzurę, na zębach aparat i w niczym nie przypominała dzisiejszej piękności. Adam to świetny facet, który dużo osiągnął, stać go więc na atrakcyjniejszą dziewczynę.
Marta przyznaje, że to prawda. Wspomina, że wzięła się za siebie, dopiero gdy jej ambitny facet wygarnął jej, że jest za gruba. Płakała trzy dni...
Byłam pulchna - przyznaje. Nie przejmowałam się do momentu, gdy chłopak bez ogródek stwierdził, że mogłabym trochę schudnąć. Coś we mnie pękło. Trzy dni płakałam i nic nie jadłam, a potem zawzięłam się i schudłam siedem kilo.
Trzebiatowska jest pod bardzo silnym wpływem Adama "gram o życie" Króla. Broni go, twierdząc, że to dobrze, że trzyma ją krótko. Jest jej to potrzebne. Dzięki temu jest szczęśliwa. To nic, że czasem popłacze:
Adam zawsze mnie motywował, dawał energię, przy nim rozkwitłam. Stałam się prawdziwą kobietą. I uświadomił mi, że czasem warto popłakać, by potem robić to, co się kocha.
Widać, że dłuuugo nad nią pracował...