Latem zeszłego roku Marcin Gortat podjął decyzję o zerwaniu kontraktu z Washington Wizzards, który obowiązywał go do 2019 roku i przeprowadził się do Los Angeles. Nie jest tajemnicą, że głównym powodem tej decyzji była Alicja Bachleda-Curuś. Niestety, ledwo koszykarz przeprowadził się do Kalifornii, zrozumieli z Alicją, że mają zupełnie różne plany na najbliższą przyszłość. Marcin marzy o rodzinie, dzieciach i żonie, która będzie czekała na niego w domu, a Alicja zamierza skupić się na karierze. Nie udało im się osiągnąć w tej sprawie kompromisu i skończyło się rozstaniem.
Żadne z nich tego nie skomentowało. Marcinowi tylko wyrwało się, że dużą winę ponoszą tu media, jednak nie doprecyzował oskarżenia. Zobacz: Gortat "zabiera głos" po rozstaniu z Alicją: "Najbardziej udane relacje to te, które nie są pokazywane w mediach"
Niestety, wygląda na to, że nie zostaną przyjaciółmi. Jak donosi Życie na Gorąco, Alicja, która dotąd chętnie uczestniczyła w imprezach polonijnych organizowanych przez Marcina, w tym roku zignorowała jego zaproszenie na uroczysty mecz w Staples Center z okazji 100-lecia niepodległości Polski.
Na trybunach pojawiło się z flagami i szalikami w barwach narodowych dwa tysiące osób, w tym zaproszeni przez koszykarza celebryci: Edyta Górniak, Iza Miko i Rafał Zawierucha, który właśnie zakończył zdjęcia do filmu Quentina Tarantino o Romanie Polańskim. Alicja też podobno została zaproszona, ale nie pojawiła się na meczu ani na żadnej z imprez towarzyszących, w tym również na polonijnym bankiecie zorganizowanym przez Marcina i jedną z najbarwniejszych "żon Hollywood", Helenę Kolodziey. Na przyjęcie przyszedł nawet trener Los Angeles Clippers, Doc Rivers, tłumacząc, że "Marcinowi się nie odmawia".
Alicja, jak się okazuje, nie ma z tym problemu...