Chris Brown pod koniec minionej dekady był usilnie lansowany na nowego "księcia R'n'B" i wszystko zapewne poszłoby zgodnie z planem, gdyby nie jego "wybuchowy temperament". Piosenkarz na przestrzeni lat dał się poznać jako niereformowalny furiat, który nie tylko w 2009 roku pobił swoją ówczesną dziewczynę, Rihannę, ale też wdał się w przepychanki z Drake'iem i Frankiem Oceanem, groził bronią byłej Miss Kalifornii i zdemolował wynajmowaną willę. W tym roku "zabłysnął" po raz kolejny, bo został oskarżony o gwałt.
29-latek ma w show biznesie bardzo złą reputację, ale nadal robi karierę i, o dziwo, jest uznawany za "ikonę" stylu. Kilka dni temu poleciał do Paryża na zaproszenie japońskiego projektanta, Yohji Yamamoto, by w czwartek zasiąść w pierwszym rzędzie pokazu jego nowej męskiej kolekcji. Z okazji wielkiego wyjścia zaprezentował się w stylizacji od gospodarza wydarzenia, na którą składała się grafitowa koszula, łańcuch wysadzany kryształkami, elegancki płaszcz i przeciwsłoneczne okulary-lenonki. W drodze na pokaz pokazał fotografom ekran telefonu, na którym widać tapetę z nim samym na okładce zapowiadanej na ten rok płyty Indigo.
Zobaczcie Browna na paryskim tygodniu mody. Powinien być zapraszany na pokazy?