Wzajemna niechęć Moniki Jarosińskiej i Dody sięga początków 2011 roku, kiedy to spotkały się na otwarciu klubu Show w Warszawie. No i się zaczęło... Jak wspominali świadkowie zdarzenia, Doda podeszła do Moniki, nie okazując wrogości i zaczęła z nią rozmawiać. Nikt nie wie, dlaczego nieoczekiwanie padły oskarżenia o sypianie z Radosławem Majdanem, śmierdzenie i życzenia bolesnej śmierci na raka, po których Rabczewska płynnie przeszła do rękoczynów.
Zobacz: "Ruałaś się z Radkiem! ŚMIERDZISZ! ZDENIESZ NA BIAŁACZKĘ!" (SZOK?)
Jarosińska zgłosiła sprawę na policję, jednak Prokuratura Okręgowa umorzyła postępowanie.
Sześć lat później Monika ujawniła, że ponura przepowiednia Dody, która życzyła jej śmierci w warszawskim klubie, omal się nie spełniła. Na szczęście lekarze zdążyli zoperować tętniaka w głowie Jarosińskiej zanim doszło do nieszczęścia.
Monika nie ukrywa, że nadal ma do Dody żal o tamte oskarżenia i mowę nienawiści.
Kiedy po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, zamordowanego podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Rabczewska zaapelowała do muzyków, ze szczególnym wskazaniem na Edytę Górniak i Justynę Steczkowską, o jedność w obliczu tragedii, Monika zachowała sceptycyzm. W odpowiedzi na argumentację Dody, która tłumaczyła, że artyści mają obowiązek stworzyć wspólny front przeciwko hejtowi, Jarosińska zamieściła na Instagramie zdjęcie karty szpitalnej z wynikiem obdukcji, dokonanej po napaści Dody osiem lat temu.
Zdjęcie opatrzyła komentarzem: "Stop hipokryzji".
Myślicie, że Dorota zauważyła już jej "komentarz"?