Grażyna Wolszczak należy do grona celebrytów, którzy postanowili aktywnie walczyć ze smogiem i, podobnie jak dziennikarz Mariusz Szczygieł, Zofia Czerwińska i Katarzyna Ankudowicz, złożyła pozew przeciwko władzom Warszawy oraz skarbowi państwa o stwarzanie zagrożenia dla jej zdrowie poprzez zmuszanie do oddychania zanieczyszczonym powietrzem Aktorka twierdzi, że walka ze smogiem prowadzona jest niemrawo i miało skutecznie, a cierpią na tym obywatele.
24 stycznia sąd przyznał Wolszczak rację i wydał przełomowy wyrok, orzekając, że Skarb Państwa w sposób bezprawny i zawiniony nie zapewnia jakości powietrza odpowiadającej wymogom Unii Europejskiej.
Wolszczak tłumaczy, że w wyniku smogu nie może, tak jak dawniej, prowadzić aktywnego trybu życia.
Prowadzę zdrowy tryb życia, a teraz musiałam ograniczyć swoją aktywność. Rower i kijki poszły w odstawkę. Muszę ćwiczyć na sali, ale nawet wtedy szkodliwe substancje przedostają się przez okno - wyjaśniła. Ja nie mam problemów w drogami oddechowymi, ale *w moim otoczeniu jest mnóstwo osób uwięzionych w domu przez smog. *
Swoją argumentację podtrzymuje w Fakcie. Ujawnia też, że zamartwia się o zdrowie partnera, Cezarego Harasimowicza, który, mimo smogu, nadal odważnie wychodzi z domu.
Moje życie straciło dawną jakość - wyznaje aktorka. Przez smog nie mogę ćwiczyć wspólnie z partnerem. Jako pisarz spędza czas głównie przed komputerem i po prostu musi wychodzić, bo by zwariował. Wsiada na rower lub łapie kijki i rusza na spacer. Nie towarzyszę mu już w tych wyprawach, a jeszcze się *martwię o jego zdrowie. *
Pozostaje więc tylko liczyć, że przełomowy wyrok w tej sprawie przełoży się na poprawę jakości powietrza, którym wszyscy oddychamy. Czekamy też, aż sama Grażyna zadba o to, by nikt więcej nie oskarżał jej już o hipokryzję, bo sama jeździ autem z... silnikiem diesla.
Myślicie, że jej zwycięstwo zapoczątkuje masową falę pozwów w sprawie smogu?