22 stycznia odbyła się wreszcie premiera długo oczekiwanej komedii Miszmasz, czyli kogel mogel 3. Ilona Łepkowska długo się do niej przymierzała. Pierwsze dwie części powstały jedna za drugą, a ich premiery dzielił zaledwie rok. Na trzecią część fani musieli poczekać kolejne 29 lat.
Łepkowska uzależniała jej los od tego, czy uda się zgromadzić na planie wszystkich dotychczasowych aktorów. Oczywiście, wiadomo było, że z przyczyn naturalnych nie jest to możliwe.
* Ewa Kasprzyk, tradycyjnie obsadzona w roli *Barbary Wolańskiej, dostrzegła w tym szansę dla swojej bohaterki. Podobno ustaliła z Łepkowską znaczne rozbudowanie wątku Wolańskiej.
Początkowo wszystko wydawało się układać po jej myśli. Kasprzyk miała dużo dni zdjęciowych i wiele scen, z którymi wiązała wielkie nadzieje. Niestety, kiedy zobaczyła w kinie efekt końcowy, bardzo się rozczarowała.
Liczyła, że będzie główną gwiazdą, ale obeszła się smakiem - ujawnia w rozmowie z Faktem osoba z produkcji filmu. Bardzo uraziło to jej dumę i postanowiła powiedzieć producentce filmu, co o tym myśli.
Na premierze Łepkowska przymilała się do Ewy, zachwycając się jej seksownością, jednak w rozmowie z tabloidem szybko i brutalnie rozprawiła się z pretensjami aktorki.
"Miszmasz, czyli kogel mogel 3" to jednak w większym stopniu moje dziecko niż Ewy Kasprzyk - przypomina. Na pewno nie zrobiłabym niczego, co by go zepsuło. Trzeba patrzeć na dobro filmu. Rola każdego aktora została okrojona w montażu. Ale może inni nie podchodzą do tego tak emocjonalnie i rozumieją, że taki jest ich charakter pracy i muszą się mu podporządkować.
Czyli Ilonka, z właściwym sobie wdziękiem, nie tylko zasugerowała, w zaledwie jednej wypowiedzi, że Kasprzyk jest humorzasta i trudno się z nią pracuje, to jeszcze dała do zrozumienia, że jest tak kiepską aktorką, że im mniej ma scen, tym lepiej dla filmu.
Ewa nie zgadza się z argumentami - ujawnia osoba z produkcji. Uznała, że to, co się stało, jest *oznaką braku szacunku dla niej i jej talentu. *