Ostatni tydzień życia Amy Winehouse należał do bardzo emocjonujących. W zasadzie jak każdy inny... Najpierw mąż w rozpaczliwym wywiadzie przyznał się do tego, że wciągnął ją w narkotyki i zrujnował jej życie, kilka dni później okazało się zaś, że znów trafi do więzienia, gdyż naćpał się na odwyku. Odwiedził ją jednak wcześniej w szpitalu, gdzie pożegnali się, uprawiając seks.
Po tych wydarzeniach, Amy postanowiła wypisać się z kliniki. Jako powód podała pracę nad nową płytą. Mimo że 10 dni temu trafiła tam w stanie głębokiej zapaści po kolejnym przedawkowaniu, pozwolono jej pójść do studia. Jak sądzicie, czy była tam grzeczna i trzeźwa?
Rozumiemy, że lekarze nie mogą jej trzymać w szpitalu na siłę, ale ktoś chyba powinien mieć nad nią kontrolę. Jak długo można żyć od zapaści do zapaści?