Nasz artykuł o tym, dlaczego odwołano ostatni koncert Dody wywołał spory odzew. Przypomnijmy – w Krośnie jej koncert nie odbył się z powodu zbyt małego zainteresowania, sprzedano zaledwie 1/3 biletów, które pozwoliłyby organizatorom wyjść na swoje. Bardziej opłacało się odwołać imprezę i stracić zaliczkę, którą wzięła Dorota.
Udało się nam dowiedzieć, co mogło być tego przyczyną – ludzie pamiętali jeszcze zachowanie Dody podczas ostatniego koncertu w tym mieście. Przy okazji - dziękujemy wszystkim czujnym czytelnikom za sprostowania - poprzedni koncert Dody w Krośnie odbył się 2 lata temu a nie w zeszłym roku. I właśnie o ten nam chodziło.
Okazuje się, że Rabczewskiej zdarza się traktować swoich fanów w ten sposób częściej. Dwa tygodnie temu grała koncert w Krzycku koło Leszna. Lokalne media nie wspominają tej wizyty zbyt dobrze. Doda spóźniła się, zabroniła robić sobie zdjęć i nie udzieliła umówionych wywiadów. Po prostu olała czekających na nią dziennikarzy. Bez słowa wyjaśnienia.
Koncert rozpoczął się z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem – pisze serwis Panorama Leszczyńska. _**Część zdegustowanej widowni nie czekała na przyjazd wokalistki i wyszła z sali.**_
Zdjęcia można wykonywać tylko podczas trzech pierwszych utworów. Ochroniarze dokładnie tego pilnowali i wypraszali fanów. Najgorzej potraktowano faceta, który filmował koncert. Ponieważ się stawiał, został usunięty z sali siłą – wspomina jeden z uczestników koncertu.
Dorota obiecała też, że po występie porozmawia z przedstawicielami miejscowych mediów. Zamiast tego zaraz po koncercie, w towarzystwie ochroniarzy, pospiesznie opuściła klub. Nie ma to jak pokora i skromność. Czujemy, że jeszcze się na tym przejedzie. Mówimy przecież o ludziach, którzy zapłacili pieniądze, żeby ją zobaczyć. Czy zapłacą następnym razem?