W erze nowej fali feminizmu, która zachęca kobiety do jednoczenia się i wzajemnego wspierania nie tylko za pomocą hasztagu "girls power", ale też realnych działań, każdy przejaw seksizmu w sieci zostaje błyskawicznie wychwycony. Podobnie jak hipokryzja w tej kwestii:
Przekonał się o tym Michał Fonal, który w internecie promuje się jako "Majk Cycling". Michał jest kolarzem, który co prawda nie zasłynął na razie szczególnie dzięki swoim sportowym osiągnięciom, za to głośno o nim z innego powodu.
Fonal postanowił pójść w ślady bardziej znanych od niego trenerów i sportowców i "zmotywować" swoje followerki. Wyszło jak poniżej:
Pobiegane w ten paskudny dzień. A Ty, ruszyłeś tyłek, a bardziej czy RUSZYŁAŚ, bo to panie zazwyczaj mają tysiąc wymówek, narzekając że zimno, ślisko, pada, wieje, że smog, że ciemno, że sratatata... A ciastki i czekoladę to by się żarło! - napisał, dodając ikonkę... świni.
Internautki co prawda dawały "Majkowi" znać, że nie podoba im się użyty przez niego język "motywacji", ale ten brnął dalej i odpowiedział komentarzem:
Słaba płeć = słaby charakter,czym rozwścieczył obserwujących.
Na skutek negatywnych reakcji Fonal skasował wpis, a chwilę później tłumaczył się argumentując, że "nie wszyscy mają dystans". Nie miała go też firma KROSS, z którą kolarz miał podpisany kontrakt sponsorski.
W związku z poglądami wyrażanymi w mediach społecznościowych przez Michała Fonala (prowadzącego profil o nazwie „Majkcycling”) podjęliśmy decyzję o zakończeniu z nim współpracy. W imieniu firmy oraz marki Kross chcielibyśmy przeprosić wszystkie osoby, które dotknęły publikowane przez Pana Fonala wypowiedzi oraz w pełni potwierdzić, że nie popieramy takich zachowań - czytamy w oświadczeniu firmy.
Michał poczuł się urażony tym, w jaki sposób KROSS odcina się od jego słów i napisał parę słów wyjaśnień. Chyba jeszcze gorszych niż poprzednie.
Może nie mam w sobie ogromnych pokładów pokory i skromności, może bywam nieco zarozumiały i nonszalancki, ale taki już jestem i tego nie zmienię. (...) Jaki ja jestem? Nie mnie oceniać, ale staram się robić to, co umiem najlepiej i przazywać to Wam, na swój własny sposób, czasem lekko kontrowersyjny, czasem bardziej, ale zawsze robiąc to dla Was i nigdy po to, aby kogoś obrazić, czy sprawić komuś przykrość - pisze na Facebooku sportowiec, przy okazji streszczając ścieżkę swojej kariery w obszernym wpisie.
Cała ta akcja przeciwko mnie, plus oświadczenie ze strony KROSSA, sprawiły że stałem się wrogiem publicznym numer jeden, zlinczowany na forum publicznym jak jakiś najgorszy cham, przestępca i szowinista, oskarżony o poglądy, których nie głoszę i zdeptany w jeden dzień. Nie wiem co teraz będzie ze mną, z moim kolarstwem, z moim fanpejdżem. Na tą chwilę nie jestem w stanie o tym myśleć. Wszystko na co pracowałem tyle lat, zostało zniszczone w ciągu jednej chwili. Jedno wiem na pewno - nie zasłużyłem na to. Na koniec oczywiście chciałbym przeprosić wszystkie Panie, które poczuły się urażone. Wiedzcie, że nie miałem złych zamiarów. Taki już mam język niewyparzony, ale kocham Was wszystkie i szanuję za tobą co robicie, nie raz zawstydzjąc facetów. P. S. Tak, popłakałem się. JAK BABA - puentuje.
Przypomnijmy, że przejawy seksizmu wśród sportowców bywały już nagłaśniane: