Ozzy Osbourne jest bez wątpienia jednym z najlepszych wokalistów metalowych wszech czasów. Brytyjski gwiazdor zdobył popularność jako założyciel zespołu Black Sabbath. Pod koniec lat 70., z powodu uzależnienia od narkotyków i alkoholu, zdecydował się odejść z zespołu i rozpocząć karierę solową.
Zobacz: "Byłem pijany każdego dnia"
Kłopoty z używkami to nie jedyne problemy muzyka. Ozzy przez liczne romanse, aby "poprawić wizerunek", musiał utrzymywać, że jest również uzależniony od seksu.
Hulaszczy tryb życia na przestrzeni lat zaczął wyniszczać organizm Ozzy'ego, który coraz ciężej znosił stany niegroźne dla osób prowadzących zdrowy tryb życia. W październiku mąż Sharon Osbourne odwołał część trasy z powodu infekcji dłoni. Dwa dni temu, z powodu grypy, Osbourne odwołał sześć koncertów z europejskiej trasy Judas Priest: cztery w Wielkiej Brytanii i dwa w Irlandii. Niestety, okazuje się, że stan zdrowia muzyka jest na tyle poważny, że zmusił go do odwołania całej trasy. Osbourne poinformował o tym na swoim profilu na Facebooku:
Jestem kompletnie załamany, że muszę odwołać europejską część trasy. Wygląda na to, że od października wszystko, czego dotknę, wali się. Najpierw infekcja palca, a teraz grypa i zapalenie oskrzeli. Chciałbym przeprosić moich fanów, którzy byli przez lata tak lojalni, mój zespół, ekipę i Judas Priest za to, że ich zawiodłem. Obiecuję jednak, że dokończę trasę z Judas Priest. Koncerty zostaną przełożone na wrzesień - napisał.
Zagranicznie media podejrzewają jednak, że za smutnym komunikatem kryją się o wiele gorsze rzeczy.