Koniec 2018 roku był trudny i intensywny dla Moniki Miller. Wnuczka Lesza Millera leczyła ból serca złamanego przez partnera, *który po zaręczynach okazał się być gejem, o czym zapomniał poinformować celebrytkę. *
Jakby dramatu nie było dość, dawny absztyfikant Moniki zaczął orbitować wokół Maryli jako jej trener. Znając jego przeszłość, Maryla nierozważnie użyła hasztagów, czym na zawsze pogrzebała szanse na przyjaźń z o 50 lat młodszą Moniką.
Przystojny Gabryś, szkoda, że gej, ex pięknej Moniki - napisała bez śladu wyczucia Maryla.
ZOBACZ: Maryla Rodowicz chwali się treningiem z byłym narzeczonym Moniki Miller. "Szkoda, że gej" (FOTO)
Te krótkie słowa uruchomiły w Monice lawinę żalu i złych wspomnień.
Jak można bronić kolesia, który w tym samym momencie, kiedy ja byłam na pogrzebie ojca, chwalił mi się, że flirtuje z modelem z instagrama i chciałby mu zrobić loda? To, że po dwóch miesiącach od zamówienia pierścionka zaręczynowego znalazł sobie inną "miłość życia", nie znaczy, że ja skłamałam - pisała nie mogąc opanować emocji.
Maryla przynajmniej połowicznie wzięła sobie do serca, że uraziła uczucia porzuconej Moniki. Pierwsze zdjęcie usunęła, przy drugim edytowała wpis, dodając modne ostatnio przeprosiny wyłącznie dla tych, którzy poczuli się urażeni.
przepraszam jezeli kogos urazilam poprzednim wpisem - skwitowała niemal pojednawczo.
Monika raczej nie poczuła się usatysfakcjonowana.
Internet nie zapomina - napisała, a gdy jedna z internautek zasugerowała, że powinna odpuścić, skoro Maryla ją przeprosiła, odparła: Mnie nie przepraszała.
Myślicie, że to koniec tego niespodziewanego "konfliktu"?
**
**