Tadeuszowi Rydzykowi nigdy tak dobrze jak teraz nie wiodło się w biznesowej karierze. Od czasu objęcia przez Prawi i Sprawiedliwość rządów w Polsce, wprost nie może wprost opędzić się od prezentów.
Od początku kadencji PiS-u otrzymał: dofinansowanie w wysokości 20 milionów złotych na swoją prywatną szkołę, 26 milionów na odwierty geotermalne, 200 tysięcy złotych na "wzmocnienie wizerunku Polski za granicą", 140 tysięcy na "promocję czytelnictwa", 800 tysięcy złotych od Ministerstwa Spraw Zagranicznych na "promowanie polskiej dyplomacji i przywracanie pamięci o polskiej pomocy Żydom w czasie II wojny światowej" i 300 tysięcy od Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na studia w stodole ministra Szyszki.
Jak ujawniły media, na konto redemptorysty co miesiąc wpada także 36 tysięcy z partyjnego budżetu PiS-u, a 11 ministerstw płaci mu regularne haracze z naszych podatków. Do połowy zeszłego roku uzbierało się tych „danin” na kwotę 165 milionów złotych.
Mogłoby się wydawać, że toruński biznesmen już wystarczająco pławi się w pieniądzach, a jednak nie omija okazji do tego, by oskubać także zwykłych Polaków.
Ostatnio strasząc okropnymi konsekwencjami natury metafizycznej, domaga się, by właśnie jemu, a nie organizacjom charytatywnym, przekazywać jeden procent podatku.
Przypominamy Wam bardzo gorąco, abyście nie zmarnowali żadnej szansy dla uczynienia apostolskiego dobra kształtowania dzieci i młodzieży - apeluje w specjalnej odezwie. To dobro zaniesiemy w wieczność. Gdy staniemy przed Panem Jezusem powiemy: "Patrz, Panie, nie mam pustych rąk. Uczyniłem tyle dobra". Teraz jest szansa na uczynienie dobra (…) Zrób to. Nie popełniajmy grzechu zaniedbania. Należy wykorzystać każde najmniejsze dobro i tak powstanie ogromne dobro, jeżeli będziemy działać razem.
Przekonał Was?