Bella Thorne od kilkunastu miesięcy zdaje się kontynuować misję, którą kilka lat temu szerzyła Miley Cyrus. Aktorka i piosenkarka, która sławę zdobyła jako dziecięca gwiazdka Disneya, na każdym kroku opowiada o swoim biseksualizmie, lansuje modę na kolorowe włosy pod pachami i nagrywa piosenki zatytułowane Bitch I'm Bella Thorne oraz Pussy Mine. Promowaną przez 21-latkę "estetykę" dobitnie podsumowuje kampania jej autorskiej marki, która w minione wakacje obiegła internet.
Zbuntowany wizerunek skutecznie odwraca uwagę od kolejnych filmowych osiągnięć Thorne. Aktorka tylko w zeszłym roku zagrała w siedmiu pełnometrażowych produkcjach, konsekwentnie umacniając swoją pozycję idolki amerykańskich nastolatek. Po godzinach realizuje się jako element miłosnego trójkąta, który tworzy z raperem, Modem Sunem, i YouTuberką, Taną Mongeau.
Thorne zdaje się być zwolenniczką intensywnego stylu życia, którego rezultaty w czwartek można było podziwiać na ściance festiwalu filmowego Filming Italy w Los Angeles. 21-latka przed obiektywami zaprezentowała się w niepokojącej formie, którą podkreślił wytarty (?) makijaż z osobliwie pomalowanymi oczami. Uwagę zwracała prześwitująca, czarna sukienka z opadającym ramiączkiem i potargana fryzura, co mogło przywodzić na myśl nonszalancki styl Heleny Bonham Carter.
Zobaczcie Thorne na festiwalu filmowym. Dobrze wyglądała?