Kler Smarzowskiego bez dwóch zdań przejdzie do historii polskiego kina jako jeden z najważniejszych filmów tej dekady. Obraz, poruszając tabu na temat przestępstw popełnianych przez księży, włożył kij w mrowisko i tym samym wywołał ogólnokrajową dyskusję na temat miejsca kościoła w dzisiejszym społeczeństwie. W kinach Kler obejrzało już ponad 5 milionów widzów, co czyni z niego jeden z największych sukcesów rodzimej kinematografii.
Jak się okazuje, film wpłynął też znacząco na życia występujących w nim aktorów. Jak zdradził Rafał Mohr, odtwórca roli młodego księdza Stefana, w rozmowie z Faktem, jego codzienność musiała ulec poważnym zmianom. Aktor jest obecnie często zaczepiany na ulicy i w sklepach przez przypadkowych ludzi, którzy rozpoznają go po filmie Smarzowskiego.
Na całe szczęście jego interakcje z przechodniami są w dużej mierze pozytywne, co nie jest takie oczywiste, biorąc pod uwagę, że aktorowi przyszło grać jednego z bardziej kontrowersyjnych bohaterów scenariusza.
Co ciekawe każdy mi mówi, że ten film był bardzo potrzebny i poruszył niezwykle ważną tematykę Wszystkie rozmowy były pozytywne. Nie muszę uciekać przed ludźmi – wyznał w rozmowie z Faktem.
Wygląda na to, że Rafał będzie musiał się teraz przyzwyczaić do stopniowego wzrostu swojej popularności. Ostatnio zagrał bowiem w masowo promowanym Diablo. Wyścig o wszystko. Film okazał się co prawda kompletną klapą zdaniem krytyków, jednak większość z nich wspominała Mohra jako najbardziej pozytywny aspekt swojego seansu. Sądząc po tych przychylnych opiniach jesteśmy skłonni przypuszczać, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy.