Paris Hilton nie płakała długo po rozstaniu z Benjim Maddenem. Wątpimy, czy w ogóle płakała. Bogata imprezowiczka szybko wróciła do swojego dawnego trybu życia – całonocnych imprez, alkoholu i przypadkowego seksu (jeśli podrywanie każdego faceta można uznać za przypadkowe).
Magazyn The Sun donosi, że dziedziczka triumfalnie powróciła do swojego bogatego, próżnującego towarzystwa. W ostatni weekend bawiła się do upadłego w Miami w towarzystwie swojej siostry Nicki i znajomych.
Tabloid pisze, że Hilton robiła wszystko, aby się publicznie upodlić. Piła, napastowała przystojnych facetów, zachowywała się agresywnie wobec innych dziewczyn i paliła trawę. Znajomi gwiazdy twierdzą, że osiem miesięcy z Benjim Maddenem to była dla niej katorga. Bardzo chciała udowodnić sobie i światu, że stać ją na dojrzały związek.
Była ubrana jak zawsze, skąpo i wyzywająco – wspomina świadek. Tańczyła na środku parkietu, popijając jakiś alkohol prosto z butelki i zaciągając się skrętem. Gdy moja koleżanka wpadła na nią na parkiecie, wyzywała ją i mocno odepchnęła. Była strasznie nabuzowana.
Wieczór zakończył się pełnym sukcesem, gdyż Hilton opuściła klub w towarzystwie początkującego aktora, który spędził noc w jej apartamencie.
Paris, witamy z powrotem!