Jennifer Aniston ma wrażenie, że przyczyną jej rozstania z mężem - Bradem Pittem było nadmierne okazywanie swojego szczęścia. Według niej, to sprawa związana z karmą (w hinduizmie, buddyzmie i innych religiach Wschodu – prawo przyczyny i skutku) – tak bardzo okazywała swoje szczęście i radość, że los odpłacił jej smutkiem i zgryzotą. Teraz gwiazda przyznaje, że nauczyło to ją, że niektóre rzeczy najlepiej jest trzymać dla siebie.
Wygląda na to, że Jennifer nie przeszła jeszcze do porządku dziennego nad swoim rozstaniem z mężem. Nie ma tygodnia, żeby nie pojawiły się informacje o tym, jak to chciała mieć dzieci z Bradem, lub że zamierza opublikować swoje zapiski z czasu małżeństwa. Widać, że ten związek był dla niej naprawdę czymś szczególnym.