Kilka dni temu wybuchł skandal z udziałem Stefana Niesiołowskiego. Wszystko zaczęło się od zatrzymania przez CBA trzech biznesmenów podejrzanych o korupcję. Mieli oni pozyskiwać milionowe kontrakty w zamian za opłacanie usług seksualnych. Prokuratura Krajowa twierdzi, że w procederze pośredniczył poseł Unii Europejskich Demokratów Stefan Niesiołowski.
Zobacz: Stefan Niesiołowski straci immunitet? "Przyjmował korzyści osobiste w postaci usług seksualnych"
W okresie od 2013 do końca 2015 roku poseł miał 31 razy spotkać się z prostytutkami. Ponoć biznesmeni między sobą określali 75-latka przydomkiem "jurny Stefan". Schadzki umawiano telefonicznie, a dowodem w sprawie mają być m.in. nagrania rozmów.
Prokuratura błyskawicznie złożyła wniosek o uchylenie Niesiołowskiemu immunitetu. W odpowiedzi poseł stwierdził, że sam się go zrzeknie, mimo że jest niewinny. Polityk przekonuje, że nie zna Bogdana W., Wojciecha K. oraz Krzysztofa K. i uważa, że skandal został zaaranżowany, aby odwrócić uwagę od tak zwanych taśm Kaczyńskiego.
Przypomnijmy: Gowin komentuje "taśmy Kaczyńskiego: "Żartował sobie z publikacji o jego rzekomym majątku"
W rozmowie z Super Expressem poseł twierdzi, że ktoś próbuje go zniszczyć.
(...) to niszczenie mojej rodziny! Wyjątkowa nikczemność. W innych sprawach prokuratura mówi o tajemnicach w śledztwie. A tutaj, w moim przypadku, nie ma tajemnicy śledztwa?! - pyta.
75-latek przekonuje, że nie korzystał z usług prostytutek, a dowody zostały spreparowane.
To jest podłość. Co to w ogóle jest za pytanie! To wymaga jakiejś rozmowy, uzasadnienia. Nie będę tą drogą dyskutował z CBA i prokuraturą. Oni to spreparowali - grzmi poseł.
Tymczasem prokuratura zamierza postawić byłemu wicemarszałkowi Sejmu zarzuty korupcyjne i twierdzi, że jest wiele dowodów w sprawie - nagrania wideo i zarejestrowanych rozmów telefonicznych, a nawet zeznania prostytutek.
Wierzycie w niewinność "jurnego Stefana"?