Właśnie mija rok od walentynkowego wywiadu Beaty Tadli i Jarosława Kreta dla Vivy. Miało być miło, a skończyło się wzajemnymi pretensjami o niedojrzałość i niedotrzymywanie obietnic
Chodziło o oświadczyny Kreta na łamach tego samego magazynu, które, jak się z czasem okazało, były tylko przelotnym kaprysem. W wywiadzie Tadla ujawniła także, że pogodynek coraz częściej znika z ich wspólnego segmentu pod Warszawą, na który zaciągnęli kredyt w wysokości 860 tysięcy złotych i wraca do swojego kawalerskiego mieszkania.
Od razu nabraliśmy podejrzeń, że tego gorzkiego wywiadu udzielili krótko przed bolesnym rozstaniem. I rzeczywiście, ledwo nakład zniknął w kiosków, oficjalnie potwierdzili, że już się nie kochają.
Beata skołatane nerwy koiła na parkiecie Tańca z gwiazdami, zaś Kret, który szybko odpadł z programu, w aśramie nad Gangesem. Do Polski wrócił z silnym postanowieniem odzyskania Tadli, jednak ona już go nie chciała. Od jesieni jest zresztą zakochana zupełnie w kimś innym, więc rozdział z Jarkiem jest już chyba definitywnie zamknięty.
Kret także próbuje otrząsnąć się z tego, co się stało... Ostatnio jest widywany z towarzystwie 29-letniej Kariny Zuchory, finalistki trzeciej edycji Masterchefa. Śledzący ich fotoreporterzy zauważyli, że są bardzo ożywieni w swoim towarzystwie i nie brakuje im tematów. Jak ujawnia Jarek, to dlatego, że rozmawiają o… pracy.
Z Kariną pracujemy nad projektem takiego programu kulinarno - podróżniczego - ujawnia pogodynek w Super Expressie. Jak na razie pracujemy nad projektem. Tworzenie takiego programu to skomplikowana droga. Koncepcja jest, ale trzeba dogadać się ze sponsorami i to trwa. Ale pomysł mamy i wymyślamy. Na razie nic się u mnie nie dzieje zawodowo. Kompletnie nic. Trzeba pracować, żeby żyć, nie jest tak łatwo. Nic się nie dzieje, czekam.