Edyta Górniak, która do niedawna cieszyła się pozycją stałego jurora programu "The Voice", musiała zrezygnować ze swej roli na początku nagrań nowego sezonu, po tym, jak jej mama trafiła do szpitala z podejrzeniem udaru. W trybie natychmiastowym na plan zaproszono Cleo, która została podobno namaszczona przez Górniak, aby przejąć pieczę nad młodymi talentami zgłaszającymi się do programu.
Po serii wykonań eliminacyjnych przyszedł czas na fazę sing-off, w której Cleo zmuszona była wybrać jedynie trójkę uczestników. Mimo wielu emocji i zapewnień ze strony jurorów, że wszyscy z nich są zwycięzcami, piosenkarka zmuszona była odesłać do domu jeszcze 3 osoby. Ostatecznie do kolejnego etapu przeszli Ania, Karolina i Adrian, którzy nie kryli radości z powodu jej wyboru. Ania Dąbrowska, Karolina Kruk i Adrian Bałucki tym samym zakwalifikowali się do finału, a decyzja Cleo oczywiście była szeroko komentowana w mediach społecznościowych. Wygląda na to, że podopieczna Donatana całkiem sprawnie radzi sobie w nowej pracy. Zarobiła już nawet przydomek "Ciocia Cleo", a liczbą wylanych łez na planie powoli dogania już swoją niezwykle emocjonalną poprzedniczkę.
O swojej przygodzie z show piosenkarka postanowiła opowiedzieć w ostatnią niedzielę na kanapie Pytania na śniadanie. Cleo zjawiła się w studiu na Woronicza odziana od stóp do głów w polskie marki. Do czerwonej ramoneski z winylu marki Zaquad piosenkarka dobrała czarny szal wyszywany perełkami i uprząż od Badgirlswear.