Janusz Korwin-Mikke to jeden z najbardziej kontrowersyjnych polityków, który od lat budzi skrajne emocje. Jego wypowiedzi i zachowanie nieraz przysparzały mu problemów.
Teraz nad głową Janusza znów zawisły ciemne chmury. Jak podaje Fakt, partia Wolność, którą Korwin-Mikke założył w 2015 roku,... formalnie przestała istnieć.
Tabloid donosi, że partia, która w rzeczywistości nazywa się KORWiN, została zarejestrowana nieprawomocnie, dzięki czemu mogła wystartować w wyborach, zdobywając 4,76 procenta głosów. Nie umożliwiło to otrzymania mandatów w Sejmie, ale zagwarantowało subwencję z budżetu w kwocie ponad miliona złotych co kwartał. W 2016 roku Sąd Najwyższy odmówił zarejestrowania partii, a Sąd Apelacyjny podtrzymał tę decyzję w listopadzie minionego roku.
Postanowienie sądu uprawomocniło się w ubiegłym miesiącu - tym samym partia przestała istnieć jako podmiot prawny. Natychmiast pojawiły się pytania, czy w takim razie Korwin-Mikke będzie musiał zwrócić pobrane środki w wysokości około 11 milionów złotych. Państwowa Komisja Wyborcza zaprzecza.
Brak jest podstaw do twierdzenia, że partia miałaby zwracać otrzymane środki - odpisało PKW.
Niestety, kolejnych wypłat nie będzie. Cała sprawa nieco zaskoczyła Janusza.
Ministerstwo poprosiło nas o wyjaśnienie kwestii rejestracji i zablokowało nam subwencję. Tu doszło do jakiejś pomyłki sądowej, bo przecież była partia i co? I nagle nie ma partii? - pyta zdezorientowany Mikke.
Polityk zapowiada jednak, że poradzi sobie mimo to.
W wyborach europejskich na pewno sobie poradzimy, zaś jeśli chodzi o wybory parlamentarne, to cóż, najwyżej założymy nową partię - ogłasza.
Macie jakiś pomysł na nazwę nowej partii Janusza Korwin-Mikkego?