Jesienią zeszłergo roku w gdańskim sądzie ruszył ponowny proces Dariusza Michalczewskiego o naruszenie nietykalności cielesnej żony w grudniu 2016 roku.
Tuż przed Wigilią w trójmiejskim apartamencie Dariusza i Barbary Michalczewskich doszło do awantury domowej. Funkcjonariuszy wezwała przerażona żona boksera, która podobno miała zeznać w pierwszym odruchu, że mąż regularnie znęca się nad nią od siedmiu lat. Zabrzmiało to prawdopodobnie o tyle, że w podobny sposób Dariusz traktował swoją byłą żonę, która musiała przed nim uciekać do schroniska dla ofiar przemocy domowej.
Barbara po kilku godzinach zmieniła zdanie, odwołała wcześniejsze zeznania, wspierana przez prawnika, który dawał do zrozumienia, że sama nie wie, co mówi, a poza tym to wszystko jej wina, bo była zbyt surowa dla pijanego męża.
Adwokat skomentował zaś dziennikarzom, że "tak to już jest, że w nerwach mówimy różne rzeczy, a potem tego żałujemy". Sąd Rejonowy w Gdańsku nie uwierzył mu i we wrześniu zeszłego roku uznał boksera winnym naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia żony.
Michalczewski, który w międzyczasie zdążył zabrać Barbarę do pięciogwiazdkowego hotelu w alpejskim kurorcie Ischgl oraz na Florydę, nie zgodził się z orzeczeniem sądu i wniósł o powtórne rozpatrzenie sprawy. Adwokat Michalczewskiego w rozmowie w dziennikarzami podkreślił, że jego klienta interesuje wyłącznie wyrok uniewinniający.
Cóż, wygląda na to, że do tego jednak nie dojdzie. Jak informuje Super Express, w sprawie Michalczewskiego zapadł prawomocny wyrok, który wprawdzie nie zwalnia boksera od odpowiedzialności za to, co się stało i zapłacenia 3 tysięcy złotych, ale umarza warunkowo postępowanie karne.
Sąd Okręgowy zmienił zaskarżony wyrok i postępowanie karne wobec oskarżonego warunkowo umorzył na okres próby wynoszący 2 lata, orzekając od oskarżonego świadczenie pieniężne na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w kwocie 3 tysięcy złotych - potwierdza pracownik gdańskiego sądu.