Mandaryna udzieliła obszernego wywiadu Super Expressowi. Opowiada o swoim życiu z Michałem, o życiu teraz i o tym, co jest dla niej ważne w mężczyźnie.
W kilka miesięcy po zakończeniu związku Marta tak podsumowuje spędzone z Michałem lata:
Potrafił traktować mnie jak księżniczkę i czułam, że jestem najważniejszą osobą na Ziemi. To było fajne, ale kiedy było źle, to np. zabrał wszystkie prezenty, które mi dał.
To była wielka miłość. Tak wielka, że nas przerosła. Michałowi podobało się, że założyłam mu krótką smycz. A gdy odpuściłam, zabolało go, że już nie jestem nim zainteresowana.
Wiśniewska kontaktuje się z byłym mężem tylko ze względu na dzieci. Zarzuca mu jednak, że nie interesuje się nimi tak bardzo, jak to przedstawia w mediach:
Michał uważa, że ja nie daję mu dzieci, ale do nich nie dzwoni. Jeżeli ich nie chce, to ich nie dostaje. Ostatnio dzieci były u niego dwa tygodnie temu, całą sobotę. Gdy ustali to sąd, może Michał nie będzie robił medialnego cyrku. Zależy mi, żeby dzieci były jak najdalej od tego; nie chcę, żeby kiedyś powiedziały, że ich życie rozgrywa się na oczach wielu osób.
Chociaż teraz jest samotna, Mandaryna nie wyklucza, że jeszcze się z kimś zwiąże, a nawet urodzi mu dziecko.
Dawno przestałam wierzyć w ideały. A patrzę na oczy i dłonie: oczy muszą intrygować, a dłonie być zadbane. I zapach jest ważny: dobrze dobrany jest bardzo intrygujący. Gdybym zdecydowała się na ciążę, to z kimś, kogo bym kochała nad życie. Bo z powodu cukrzycy musiałabym się na dziewięć miesięcy położyć do szpitala.