W 2016 roku media obiegła wiadomość o tym, że Katy Perry i Orlando Bloom zostali parą. Początkowo oczywiście próbowali ukrywać swój związek, by po kilku miesiącach zacząć pojawiać się razem na imprezach. Ich relacja była bardzo namiętna, o czym świadczyły zdjęcia wykonane przez paparazzi. Na wspólnych wakacjach Orlando paradował nawet całkiem nago przed ukochaną.
Rok później sielanka dobiegła końca. Katy mocno przeżywała rozstanie, co znajdowało odbicie w jej wizerunku i zachowaniu, które stało się jeszcze bardziej nieprzewidywalne niż dotychczas. Kulminacją manifestowania rozpaczy było obcięcie przez piosenkarkę włosów na jeża i przefarbowanie ich na blond.
Ostatecznie jednak Katy i Orlando uznali, że nie mogą bez siebie żyć i w marcu minionego wrócili do siebie - od tamtej pory są nierozłączni. W Walentynki pojawiła się informacja, że doszło do zaręczyn. Orlando, ktory obchodził ostatnio 42 urodziny, zamieścił na Instagramie post, który wywołał wiele spekulacji.
Ostatnie selfie gdy mam 41 lata... Jestem wdzięczny i gdy myślę nad upływem czasu, naprawdę czuję, że wiek to tylko liczba a my nie jesteśmy... Jesteśmy wyborami, których dokonujemy, słowami, które wypowiadamy, myślami, które tworzymy i działania, które wykonujemy kształtują nasze realia... I mówię do siebie, i do mojego syna... dokonuj mądrych wyborów... ciesz się mną i moim wiernym towarzyszem - napisał aktor.
Pod postem ukochanego Katy dodała, że ona już dokonała swojego wyboru. Fani natychmiast zaczęli gratulować zaręczyn, choć nie było jeszcze pewne, czy faktycznie do nich doszło. Wątpliwości rozwiała mama piosenkarki, Mary Hudson, która w mediach społecznościowych opublikowała zdjęcie córki i przyszłego zięcia, pisząc: "Zobaczcie, kto się zaręczył w Walentynki".
Perry pochwaliła się na Instagramie złotym pierścionkiem zaręczynowym w kształcie kwiatka, który ma nawiązywać do nazwiska jej narzeczonego.
Gratulujemy!