Michał Wiśniewski będzie musiał niebawem pożegnać się z 70 tysiącami złotych. Tyle będzie kosztowało go "pożyczenie" utworu, z którym zapoznał się 10 lat temu podczas wizyty w więzieniu w Potulicach.
Wiśniewski wraz z zespołem zorganizowali wtedy koncert w Zakładzie Karnym. Po występie, Michał rozmawiał z byłym komandosem Piotrem Bogdanowiczem, skazanym za morderstwo trzech przestępców, którzy napadli go w domu i próbowali zabić (w Stanach zostałby z miejsca uniewinniony).
Podarowałem mu do przeczytania maszynopisy z moimi wierszami i aforyzmami - wspomina. Nagle latem 2001 r. usłyszałem w radio piosenkę "Jeanny - end of the story". Rozpoznałem w niej fragmenty moich tekstów.
Michał przez długi czas nie potrafił przyznać się do popełnienia plagiatu. Wyrok sądu ostatecznie to potwierdził. Po koncercie dostaliśmy od więźniów różne prezenty, m.in. maszynopisy pana B. On sam powiedział, że może udałoby się coś z tym zrobić. Nie znałem jego imienia ani nazwiska, bo wiersze nie były podpisane. Przed wydaniem płyty kontaktowałem się z zakładem karnym i próbowałem ustalić, jak on się nazywa, ale bez skutku. Dlatego na płycie zamiast nazwiska B. znalazła się adnotacja: "Myśli kolegi z Potulic" - tłumaczy teraz Wiśniewski.
Teraz wraz z wytwórnią Universal Music musi zapłacić Piotrowi Bogdanowiczowi 70 tysięcy złotych. Dodatkowo Wiśniewski nigdy nie może już wykonać splagiatowanego utworu oraz musi wycofać ze sprzedaży wszystkie egzemplarze płyt zawierające sporny utwór.