...mówi teściowa Artura Boruca i słów tych oczywiście nie adresuje do zięcia. Trudno się dziwić - bramkarz Celticu zdradzał jej córkę przez wiele miesięcy, a zaraz po narodzinach ich syna, porzucił ją ostatecznie.
W prasie chętnie deklarował, że jego ambicją jest bycie dobrym ojcem i że chętnie zajmuje się dzieckiem. Matka jego porzuconej żony, Barbara Modrzewska, zapamiętała to nieco inaczej:
Nie chcę urazić mojego zięcia - mówi ostrożnie Życiu na gorąco. Ale muszę wyrazić mój ból. Nie mogę ochłonąć po tym, jak Artur zostawił żonę i dziecko. Nie mogę nawet oglądać żadnego meczu, bo zaraz płaczę. Nie czytam gazet. Nie chcę wiedzieć, co wyprawia mąż mojej córki.
Synek Boruca skończył niedawno 6 miesięcy. Szansę na zobaczenie taty miałby tylko za pośrednictwem telewizji, ale na czas meczów telewizor jest wyłączany. Wnuczek jest taki pogodny i wesoły - mówi babcia. On pewnie najwięcej z nas wszystkich miałby do powiedzenia i chętnie udzieliłby wywiadu. Żal dzieciaka...
Niedawno żona piłkarza, Katarzyna przeprowadziła się z synem do matki, do Siedlec. Jej mąż oficjalnie pokazuje się ze swoją kochanką, Sarą Mannei. Nie chcę tego słuchać, bo trudno się z tym pogodzić - żali się Barbara Modrzewska. Czasem myślę, ze to zły sen. Same wychowamy dziecko. A zięciowi życzę jak najlepiej - dodaje. Sukcesów w karierze sportowej i w życiu prywatnym.
Szczerze? Żal nam trochę tego gościa. Żeby aż tak się pogubić... W pół roku z bohatera narodowego stać się najbardziej nielubianym sportowcem. To chyba rekord polski. Oczywiście, bardziej żal nam jego żony i dziecka, ale w efekcie to on będzie największą ofiarą tego, co zrobił. Opętała go jakaś dziewczyna z dziwaczną przeszłością. Czy zostanie z nim, jak skończą się mu pieniądze? Jak zachoruje?
Artur, wiemy, że to czytasz. Sam już się pewnie przekonałeś, że popełniłeś błąd. Posłuchaj raz Pudelka - zostaw tą Sarę i wracaj do rodziny, może ci jeszcze wybaczą.