Pamiętacie jeszcze Take That? Pojawili się przed Backstreet Boys i zrobili naprawdę zawrotną karierę. Na początku lat dziewięćdziesiątych byli jednym z najpopularniejszych boysbandów na świecie. Po odejściu Robbiego Williamsa zespół natychmiast się rozpadł.
Każdy z chłopaków próbował robić solową karierę, ale udało się to tylko Robbiemu, który stał się prawdziwą gwiazdą muzyki. Po latach członkowie grupy doszli do wniosku, że jedynym sposobem na zaistnienie jest reaktywacja zespołu. W czteroosobowym składzie nagrali w 2006 roku płytę Beautiful World, a w ostatnich dniach miała miejsce premiera kolejnego krążka.
I to właśnie przez ten album Robbie przypomniał sobie stare, dobre czasy i zapragnął… powrotu do zespołu!
Nowa płyta chłopaków jest świetna – napisał na swoim blogu. Nie mogę przestać jej słuchać. Jestem z nich bardzo, bardzo dumny. Naprawdę… Cudownie byłoby znów grać z zespołem. Nasze relacje układają się coraz lepiej. W wakacje spędziliśmy sporo czasu razem i było fantastycznie. Dużo rozmawialiśmy i nareszcie wszystko sobie wyjaśniliśmy. Mieliśmy kilka poważnych rozmów, które bardzo nam pomogły.
Jestem bardzo szczęśliwy, bo mogę powiedzieć, że wszystkie konflikty i różnice między nami zostały zażegnane – dodaje gwiazdor. Poczułem się, jakby ktoś zdjął mi wielki ciężar z serca. Teraz może być już tylko lepiej.
Cudowne pogodzenie się Williamsa z dawnymi kolegami z grupy ma oczywiście swoje marketingowe powody. Od jakiegoś czasu piosenkarzowi nie udaje się powrócić na szczyty list przebojów. Przyzwyczajony do luksusowego życia piosenkarz musiał szybko wymyśleć nowy sposób na zapełnienie konta bankowego.
Przy okazji – rozpoznalibyście ich dzisiaj?