Kinga Korta zdobyła popularność dzięki udziałowi w reality show Żony Hollywood, gdzie była jedną z najbarwniejszych uczestniczek. Celebrytka z Kalifornii próbowała wycisnąć z pięciu minut sławy ile się da i postanowiła zainteresować media ciążą, w którą zaszła prawdopodobnie już po pięćdziesiątce, chociaż nigdy nie powiedziała ile naprawdę ma lat.
Kinga informowała o problemach z zapłodnieniem i relacjonowała starania o dziecko - pochwaliła się np., że w smartfonie zainstalowała aplikację owulacyjną. Chętnie też chwaliła się w ciąży zdjęciami brzucha i opowiadała o emocjach związanych z oczekiwaniem na dziecko. Odpierała także ataki internautek, które zarzucały jej, że ryzykuje, chodząc w zaawansowanej ciąży w szpilkach.
Ostatecznie Korta urodziła zdrowego syna, który otrzymał imię Grayson. Do dziś nie wiadomo, czy celebrytka skorzystała z pomocy in vitro. Celebrytka publikowała zdjęcia ze szpitala zrobione tuż po porodzie (zobacz: Kinga Korta pokazała zdjęcie zrobione w trakcie porodu! (FOTO)) oraz pokazywała, jak karmi małego Graysona piersią. Dziecko przyszło na świat w luksusowych warunkach, a Kinga chwaliła się, że za opiekę medyczną zapłaciła aż 90 tysięcy złotych.
Przypomnijmy: Kinga Korta zapłaciła 90 TYSIĘCY za poród! Pochwaliła się rachunkiem na Instagramie...
Choć od narodzin Graysona minęło już ponad pół roku, Korta nadal wałkuje temat ciąży w mediach. W rozmowie z Plejadą zdradziła kulisy porodu, który odbył się przez cesarskie cięcie.
W Stanach Zjednoczonych, niezależnie, czy rodzi się w szpitalu prywatnym, czy państwowym, zasady są takie same. Tutaj kobiety mają wybór. Ja rodziłam Graysona w prywatnej klinice. Planowałam urodzić drogą naturalną, jednak w ostatniej chwili lekarz sam zasugerował cesarskie cięcie, martwiąc się o zdrowie i bezpieczeństwo moje oraz dziecka - powiedziała Korta.
Celebrytka twierdzi, że po porodzie jej organizm błyskawicznie doszedł do siebie.
Wyszłam ze szpitala na własne życzenie już następnego dnia. Zasada w szpitalu jest taka, że kobieta po cesarskim cięciu powinna pozostać tam przez 48 godzin. Ja czułam się bardzo dobrze - pochwaliła się, dodając, że świetną formę zawdzięcza... polskim genom.