Kylie Jenner nie miała specjalnie wiele do powiedzenia w kwestii wyboru ścieżki życiowej. Urodziła się i wychowywała w najsłynniejszej amerykańskiej rodzinie celebrytów. Gdy była nastolatką, jej siostra Kim Kardashian była już gwiazdą, o której rozpisywały się wszystkie media.
Stopniowo Kylie i jej siostra Kendall także były wprowadzane do show biznesu. Filmowano ich życie w ramach nagrywania rodzinnego reality show Z kamerą u Kardashianów, a przedsiębiorcza mama, Kris, zabierała je ze sobą na branżowe imprezy. Wówczas jeszcze Kylie wydawała się najbardziej skromną i nieśmiałą z sióstr. Niepewnie pozowała na ściankach, a jej uroda była naturalna.
Na oczach wszystkich Kylie przeszła wielką wizualną przemianę. Jej usta znacznie się powiększyły, a rysy zmieniły kształt. Inaczej wyglądają też jej brwi, zęby, piersi i pupa, choć Kylie oczywiście zaprzecza, że coś sobie poprawiała.
Do tego dochodzą przedłużane włosy i zapewne jeszcze szereg innych "ulepszeń" niewidocznych na pierwszy rzut oka. 21-latce często zarzuca się operacje plastyczne i zbytnie ingerowanie w wygląd. W najnowszym wywiadzie celebrytka postanowiła odnieść się do tych zarzutów.
W rozmowie z amerykańskim magazynem Paper zarzeka się, że nie korzystała z usług chirurga.
Ludzie myślą, że poszłam pod nóż i całkowicie zrekonstruowałam swoją twarz. To nieprawda. Jestem tym przerażona, nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła - zapewnia.
Celebrytka przyznaje się jedynie do stosowania wypełniaczy. Podkreśla też, że ogromną rolę w jej wyglądzie odgrywa makijaż - o nim Jenner z pewnością wspomina nieprzypadkowo - w końcu jest właścicielką firmy produkującej kosmetyki.
Ludzie nie rozumieją, co potrafią zdziałać piękne włosy, makijaż i wypełniacze. Tak, używam wypełniaczy. Nie zaprzeczam - wyznaje. Makijaż dodaje mi mocy i sprawia, że czuję się dobrze. Myślę, że to bardzo pozytywna rzecz. Nie ma nic złego w dobrym samopoczuciu.
Wierzycie, że jej wygląd to jedynie zasługa "makijażu, włosów i wypełniaczy"?