Wydawać by się mogło, że po tym, jak Khloe Kardashian wybaczyła Tristanowi Thompsonowi spędzanie upojnych chwil w hotelu w towarzystwie striptizerki, podczas gdy ona sama była w drodze na porodówkę, celebrytka będzie w stanie zapomnieć wszystko, żeby tylko zatrzymać przy sobie ojca swego dziecka.
Najwyraźniej jednak nawet jej cierpliwość ma swoje granice. Koszykarz został oficjalnie odprawiony z kwitkiem, po tym jak rzekomo "zbliżył się" do 21-letniej Jordyn Woods. Zapewne nie bez znaczenia był także fakt, że Jordyn przez lata uważana była za najlepszą przyjaciółkę Kylie Jenner, młodszej siostry Kardashianki. Dziewczyny były ze sobą tak blisko, że nawet dzieliły wspólnie dom.
Khloe nie pozwoliła jednak, aby sercowe rozterki wpłynęły negatywnie na jej biznes. Tak więc w ramach zawodowych zobowiązań pojawiła się w ostatnią środę na otwarciu biura marki PrettyLittleThing w Los Angeles. Gwiazda prezentowała się pięknie ze swoim uczesaniem na "mokrą Włoszkę". Postanowiła jednak nie szaleć ze stylizacją, stawiając na opinające ciało skórzane spodnie, klasyczny szpilki i biało-czarny sweterek od sponsora wieczoru. Pomimo całego blichtru 34-latka nie potrafiła jednak ukryć swojego niezadowolenia. Jej uśmiechy wyglądały na wymuszone, a pozy skrępowane.
Chcielibyście wrócić tak szybko do pracy zaledwie trzy dni po bolesnym rozstaniu?