Andrzej Piaseczny 6 stycznia obchodził 48. urodziny. Uczcił je wydaną pod koniec października płytą 25+, będącą w pewnym sensie podsumowaniem dotychczasowej kariery i bilansem zysków i strat. Jak ujawnia muzyk w najnowszym wywiadzie dla Vivy, minione ćwierć wieku zmieniło go, niekoniecznie w taki sposób, jaki przewidywał w młodości.
Może jestem zbyt spokojny? Może zbyt mało mi zależy na podboju świata? Unikam silnego chcenia, bo powoduje poczucie niespełnienia - wyjaśnia Piasek. Ja chcę tylko tyle, ile potrzebuje do życia, do nagrania płyty. Chcę robić tylko to, co sprawia mi przyjemność, nie chcę więcej. A wtedy chciałem. To pewnie cecha młodzieńcza.
_
_
Andrzej pół żartem wyznaje, że jeśli o coś mógłby mieć do siebie z perspektywy czasu żal, to o zbyt mało rockowy tryb życia. W wywiadzie ujawnia, że nigdy prawdziwie nie docenił biustonoszy rzucanych na scenę podczas jego koncertów, ani propozycji seksualnych, które padały po nich.
To w ogóle nie jest przyjemne - wspomina sceptycznie. Może dla fetyszysty…Z seksem lichutko raczej. Żałuję nawet nieco, że nie korzystałem. Nie mam takiej natury, która pozwoliłaby mi uprawiać przygodny seks. Teraz się z tego śmieję, wtedy powinienem być troszkę odważniejszy, bardziej otwarty na świat, szumieć mocniej. Pragnienie związku to naturalne dążenie człowieka. Nawet takiego, który dobrze się czuje sam ze sobą. Więc dążę do relacji. To piękna legenda, że spotyka się jednego człowieka, z którym spędza się całe życie. Mnie się nie zdarzyło. Co nie znaczy, że nie próbowałem. Nie mam zdolności do szybkich romansów, więc tych prawdziwych związków było w moim życiu niewiele. Najdłuższa relacja trwała pięć, sześć lat. Miałem też takie myśli, kiedy chciałem mieć dziecko. Tylko przestraszyłem się wychowania, odpowiedzialności. Że coś poszłoby nie tak i wypuściłbym w świat nieszczęśliwego człowieka.
W maju zeszłego roku Piasek poprowadził do ołtarza swoją siostrę. Romantyczny ślub Barbary Piasecznej i jej wieloletniego partnera Stephena odbył się w Toskanii. Andrzej nie ukrywa, że też by tak chciał. Ale na razie jakoś się nie składa.
To chyba oczywisty wniosek: nie spotkałem kogoś, z kim ten ślub byłby wystarczającym zwieńczeniem związku - wyjaśnia w Vivie. Gdy spotykasz człowieka: dziewczynę, chłopaka, na swojej drodze i wchodzicie w relację, zawsze myślisz, że jest szansa. A potem się okazuje, że jednak nie. Co jest we mnie, że to się nie udaje? Nie mam pojęcia. Ale czas mija, jestem coraz bardziej spokojnym, ugruntowanym człowiekiem. Łatwiej mi nawiązywać te relacje. Nie jestem człowiekiem samotnym. Nie jestem jednoosobową komórką społeczną Dziś jestem łatwiejszy. Jeżeli tak się zdarzy, na pewno nie będzie to ślub publiczny. Nie będę tego faktu ukrywał, ale na pewno nie zrobię z tego medialnego show.