Cara Delevingne w ciągu ostatnich 10 lat zrobiła spektakularną modelingową karierę, w ramach której 14 razy trafiła na okładki Vogue'a, a nawet wylansowała ogólnoświatowy trend na krzaczaste brwi. Jako że pochodzi z wpływowej rodziny, a jej matką chrzestną jest Joan Collins (!), sukces przyszedł jej łatwo i... dość szybko jej się znudził. Po zaledwie paru latach w czołówce branży Brytyjka w 2015 roku zaskoczyła fanów decyzją o częściowej przedwie od modelingu i przerzuceniu się na aktorstwo.
Niestety, okazało się, że znajomości w brytyjskich wyższych sferach nie wystarczają, by zrobić karierę w Hollywood. Delevingne zagrała co prawda w serii wysokobudżetowych filmów, takich Valerian i Miasto Tysiąca Planet oraz Legion samobójców, ale ostatnio próżno wypatrywać jej na dużych ekranach. W obliczu słabego zainteresowania ze strony branży filmowej modelka postanowiła wrócić do pozowania, a aktorskie doświadczenie zbierać na planie serialu Carnival Row, w którym gra u boku Orlando Blooma.
Delevingne od paru lat nie zajmuje się modelingiem na pełny etat, ale nadal należy do czołówki najlepiej opłacanych dziewczyn w branży. Wpływa na to liczba obserwujących jej profil na Instagramie (ponad 40 milionów!) i staranny dobór lukratywnych zleceń. 26-latka w tym miesiącu przypomniała o sobie na wybiegu Prady i w kampanii Balmain, a we wtorek pojawiła się w roli gościa honorowego na paryskim pokazie Diora. Wielkie wyjście było dla niej okazją do zaprezentowania się w dziewczęcej stylizacji od gospodarza wydarzenia, na którą składał się różowy komplet z plisowaną spódnicą, cieliste buty za 4,5 tysiąca złotych i kolczyk z perłą za ponad 800 złotych. Uwagę zwracał delikatny makijaż ze starannie wyczesanymi brwiami oraz dziewczęca fryzura z doczepionym warkoczem.
Zobaczcie Delevingne na pokazie Diora. Piękna?