16 maja minie rok, odkąd Sąd Najwyższy uwolnił Tomasza Komendę od zarzutu zabójstwa 15-letniej Małgosi Kwiatkowskiej w 1999 roku, przyznając tym samym, że mężczyzna został niesłusznie skazany i przez błędy popełnione w trakcie śledztwa, zmarnował 18 lat lat życia w więzieniu.
Kiedy do niego trafił, miał zaledwie 23 lata. Zaszczuty przez śledczych mężczyzna, który w momencie aresztowania miał zaledwie podstawowe wykształcenie i zarabiał na życie myciem samochodów, został zmuszony do podpisania obciążających go zeznań. W trakcie postępowania apelacyjnego okazało się, że nie miał świadomości, co podpisuje, zwłaszcza że policjanci zapewnili go, że po złożeniu podpisu wyjdzie na wolność i już nikt nie będzie go nękał.
Jak wyznał kluczowy świadek, Dorota P. w latach 90. pracująca jako prostytutka na terenie Wrocławia, śledczy po prostu musieli kogoś zamknąć, a Komenda wydawał się idealnym kozłem ofiarnym. Krótko po ujawnieniu tej informacji Dorota P. trafiła do szpitala z nagłymi dusznościami i dwie doby później zmarła.
Komenda podczas pobytu w więzieniu trzy razy próbował popełnić samobójstwo przez powieszenie. Po 18 latach wyszedł na wolność jako 41-letni wrak człowieka, wychudzony i z brakami w uzębieniu.
Po początkowej euforii wywołanej pomyślnym wyrokiem Sądu Najwyższego popadł w depresję spotęgowaną jeszcze faktem, że sąd, po zaledwie trzech miesiącach aresztu, wypuścił na wolność głównego podejrzanego w sprawie o morderstwo Małgosi, Norberta B. Komenda podejrzewa, że to właśnie przez niego zmarnował 18 lat życia w więzieniu.
Bardzo przeżył tę informację - ujawnia jego adwokat, profesor Zbigniew Ćwiąkalski. Przez 18 lat odmawiano mu wyjścia na wolność, a tu dowiaduje się, że uchylono jednemu z podejrzanych areszt zaledwie po trzech miesiącach. Wspomnienia z zakładu karnego odżyły. Tomasz miał połamane żebra, ręce. To było skandaliczne traktowanie. Z tego zrodziły się stany depresyjne. Nie jest w stanie rozmawiać o przeszłości. Odmówił udział w rozpoznaniu osób związanych ze sprawą zabójstwa. Nie czuje się na siłach psychicznie, nie jest w stanie się z tym zmierzyć.
Jako rekompensatę za zmarnowane życie państwo polskie zaoferowało Komendzie opiekę psychologa w wymiarze...jednej godziny tygodniowo oraz przyznaną przez premiera Mateusza Morawieckiego miesięczną rentę w wysokości 4 tysięcy złotych brutto, która skończy się w marcu.
Profesor Ćwiąkalski zapowiedział, że w imieniu swojego klienta będzie się ubiegał o 18-milionowe odszkodowanie, ale proces nie obędzie się bez zeznań Komendy. Zaszczuty, skatowany i pogrążony w depresji mężczyzna nie jest obecnie w stanie zmierzyć się z więzienną traumą.
Będę wnioskował do premiera, by świadczenie zostało przedłużone do czasu uzyskania odszkodowania - zapowiada Ćwiąkalski.
Z stytuacji postanowił skorzystać minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i uprzedzając premiera Morawieckiego, za którym ponoć nie przepada, tymczasowo rozwiązać problem Komendy.
W pełni rozumiem ten dramat, to jest trauma - zapewnił w radiowej Jedynce. Zdarzają się, niestety, pomyłki w wymiarze sprawiedliwości wszędzie na świecie i państwo powinno pomagać. Mamy pewien pomysł, jak tej pomocy udzielić.
Zabrzmiało to przekonująco?