Tuż przed powrotem do więzienia mąż Amy Winehouse zdążył ją odwiedzić w szpitalu. Wizyta była wyjątkowo przyjemna dla gwiazdy – oprócz seksu na szpitalnym łóżku, Blake zaopatrzył ją także w narkotyki. Jednak teraz, gdy ukochany siedzi za kratkami, nie ma nikogo, kto by ją ”zaspokoił”. Gwiazda jednak i na to znalazła sposób.
Pozostali pacjenci szpitala twierdzą, że po ostatnich wybrykach lekarze byli gotowi "wyprosić gwiazdę". Winehouse oczywiście znalazła sposób na pozostanie w prywatnej klinice – czek na sporą sumę i nagły przypływ sympatii wobec pielęgniarek poprawiły jej sytuację.
Chodzi za pielęgniarkami jak cień – mówi jeden z chorych. Mówi im, że widok gwiazdy może nam tylko pomóc. Szczerze powiedziawszy, to patrzenie na ten żywy szkielet jedynie nam szkodzi.
Odkąd Amy pomaga pielęgniarkom i odwiedza chorych, z ich półek zaczęły znikać leki. Personel szpitala poinformował nawet policję o masowych kradzieżach, ale funkcjonariuszom nie udało się przyłapać gwiazdy na gorącym uczynku. Pacjenci nie mają jednak wątpliwości, kto podkrada im pastylki:
Za każdym razem, gdy w sali pojawia się Amy, moje tabletki znikają – mówi pacjentka szpitala. Jestem pewna, że to ona je kradnie. Prędzej czy później przedawkuje. W szpitalu jest wielu dilerów. Wystarczy wejść do kibla i od razu ktoś oferuje mi kupno marihuany lub kokainy. Nieraz widziałam ją zupełnie naćpaną, jak krąży po korytarzach.
Już wiemy, jak wygląda odwyk Amy w szpitalu. Nic dziwnego, że nie przynosi skutków.